10-letnia Ola w niedziele zaraz po wypadku w stanie krytycznym została przetransportowana helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Warszawie. Dziewczynka przez kilka dni leżała w śpiączce farmakologicznej. Najbliżsi czuwali przy niej dzień i noc. Lekarze robili wszystko, żeby ratować dziewczynkę. Niestety obrażenia wewnętrzne były na tyle poważne, że nie udało jej się uratować. Dziewczynka zmarła wczoraj wieczorem na oddziale intensywnej terapii. Rodzina jest załamana. Do końca wierzyła w to, że Olusia wyjdzie z tego i wszystko będzie dobrze. - To okropna tragedia. Brak mi słów. Nie jestem w stanie nic powiedzieć- mówią najbliżsi. Mama dziewczynki, która leży poturbowana w szpitalu już dowiedziała się o śmierci swojego dziecka. Jest w szoku.
4,5 roku temu pochowała już jedną córkę, która chorowała na mukowiscydozę. - Dla rodziny jest to okropny cios – mówi znajoma pani Joli. Mieszkańcy Żyrardowa są w szoku. - Trudno wydusić z siebie jakieś słowo. Znałam Jolę i jej dzieci. Zawsze uśmiechnięte i grzeczne- mówią znajomi. Dziś o godz. 18 w Kościele Matki Bożej Pocieszenia odbędzie się msza święta. Mieszkańcy Żyrardowa, najbliższa rodzina, przyjaciele i koledzy zapowiedzieli tłumne przybycie. - Jesteśmy bardzo wstrząśnięci tym co się stało. To niewyobrażalna tragedia, która w ogóle nie powinna się wydarzyć- mówią zszokowani ludzie. Sprawca, który doprowadził do wypadku nie usłyszał jeszcze zarzutów. Prokuratura gromadzi materiały i czeka na dokumentacje medyczną- Oczekujemy obecnie na dokumentacje medyczną, dotyczącą pokrzywdzonych w wypadku. Cały czas poszukujemy też kolejnych świadków wypadku - mówi prokurator Jackowska.