Działacze PO poza fotelem prezydenta zdobyli większość w 60-osobowej Radzie Warszawy. Z 33 mandatami nie potrzebują już SLD. Zmiany w urzędach i odzyskiwanie rozdanych koalicjantowi stołków są pewne, choć na razie Ratusz niczego nie potwierdza. - Nie było jeszcze czasu na rozmowy na ten temat - mówi wiceszef gabinetu prezydenta miasta Jarosław Jóźwiak (27 l.).
Na stołecznych salonach politycznych mówi się jednak co innego. - Główny zagrożony to Wiesław Wilczyński (54 l.), bo Platforma bardzo chce odbić biuro sportu - mówi nam anonimowo jeden z lokalnych polityków. Nazwisk do wymiany jest jednak więcej. Szef biura polityki społecznej Bogdan Jaskołd (66 l.) i dyrektor biura edukacji Jolanta Lipszyc (63 l.) to tylko kilka z nich. Kolejnych szukać można w miejskich spółkach, gdzie posady znalazło kilkunastu działaczy lewicy. Najbardziej znany i krytykowany z nich to były lider mazowieckiego SLD Jacek Pużuk (37 l.), wiceprezes SPEC. Kolejni zagrożeni to Grzegorz Pietruczuk (33 l.), wiceburmistrz Bielan i członek zarządu SKM, i wiceprezes spółki Pałac Kultury i Nauki Andrzej Siezieniewski (59 l.).
Z grona lewicowych działaczy raczej spokojny może czuć się Włodzimierz Paszyński, który najprawdopodobniej zachowa stanowisko wiceprezydenta miasta. Przesądzony jest za to ponoć los jego kolegi z zarządu miasta Jarosława Kochaniaka (43 l.), najbardziej krytykowanego zastępcy Hanny Gronkiewicz-Waltz (58 l.). Zastąpić ma go Michał Olszewski, dyrektor biura funduszy europejskich.
Decyzje kadrowe potwierdzą się w ciągu kilkunastu dni. Pewne za to jest już, że czekają nas rządy, których skutki łatwo przewidzieć - bez powstrzymującego zapędy koalicjanta do wszelkich podwyżek cen biletów, wody i czynszów droga wolna.