Nie ma na szkoły, etaty woźnych, ale zawsze znajdzie się na rozrywkę. Szczególnie dla tych, którzy zasiadają na urzędniczych stołkach. Śródmiejscy urzędnicy z wydziału oświaty oraz dyrektorzy tamtejszych szkół, szukając spokojnego miejsca na dyskusję o oświacie, pojechali w poniedziałek aż 150 kilometrów od Warszawy, do urokliwego Kazimierza Dolnego.
Śródmiejska delegacja, z wiceburmistrz dzielnicy Marzeną Cendrowską, naczelnikiem wydziału sportu i oświaty Łukaszem Bojakowskim oraz szefową śródmiejskiego biura finansów oświaty Elżbietą Sadowską na czele, zatrzymała się w należącym do miasta ośrodku Arkadia w samym centrum Kazimierza. Tam gościom oprócz pięknych krajobrazów, zapewniono luksusowe pokoje i ogromny basen. Zabawa była przednia. Biesiadujących wieczorową porą urzędników i dyrektorów słychać było już z daleka. Debatowali do późnych godzin nocnych, ale nie w sali konferencyjnej, a w holu z wielkim balkonem. Nie żałowali sobie przy tym alkoholu.
Władze Śródmieścia zapewniają, że wieczorne rozrywki urzędnicy sfinansowali sobie sami. Sam wyjazd był jednak służbowy. - Celem było szkolenie z prawa oświatowego i prawa pracy. Wzięło w nim udział w sumie 49 osób - mówi Urszula Majewska, rzecznik dzielnicy. Dlaczego pojechali aż do Kazimierza? - Chodziło też o integrację - mówi pani rzecznik. Koszt pobytu z wyżywieniem, wykładami i zniżką na nocleg zamknął się w 8 tys. zł.
Kwota w skali budżetu na oświatę niewielka. Dyrektorzy i urzędnicy zostali douczeni. Teraz mogą się zająć bieżącymi problemami śródmiejskiej oświaty. Wystarczy tu wspomnieć o kłopotach Szkoły Podstawowej nr 75, która wkrótce stracić może część boiska, bo są do niego roszczenia, o czym wczoraj o godz. 16 radni debatowali z urzędnikami na nadzwyczajnej sesji.