Kobieta pojechała w piątek do Dzięglewa po wymarzony samochód. W lokalnym komisie zauważyła zadbanego golfa 4. Spodobał jej się. - Wpadł mi w oko. Wyglądał naprawdę dobrze. Pomyślałam, że go kupię. Nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że to kupa złomu- opowiada 24-latka. W trakcie rozmowy sprzedawca zapewnił ją, że auto działa bez zarzutu i będzie jej służyło jeszcze przed długi czas. - Był bardzo przekonujący. Zapewniał, że samochód jest bezawaryjny- twierdzi kobieta. Zaufała mu, podpisała wszystkie dokumenty i pojechała do domu. Następnego dnia golf zaczął kopcić, a silnik dziwnie pracować. Pani Karolina pojechała do mechanika, żeby sprawdzić co się dzieje. W trakcie kontroli pojazdu, okazało się, że padła uszczelka pod głowicą i zawory.
Dodatkowo silnik pobiera bardzo dużo oleju. Zdenerwowana zadzwoniła do sprzedawcy. Chciała, żeby pokrył połowę naprawy, która teraz wyniesie ją ponad 1000 zł. Niestety sprzedawca nie zgodził się. - Powiedziałam mu, że mnie oszukał i sprzedał mi grata, a nie samochód. Chciałam, żeby pokrył teraz część naprawy. Ale mnie wyśmiał- opowiada załamana kobieta. Samochód, który kupiła kilka dni temu stoi teraz i czeka na naprawę, za którą sama z własnej kieszeni będzie musiała zapłacić.