To pewnie byłaby zupełnie prywatna, rodzinna tragedia, gdyby nie, jak mówi prokuratura „nietypowy przebieg zdarzenia” i rozpaczliwe komunikaty rodziny o poszukiwanie kierowcy bmw, który po przejechaniu Patrycji nie zatrzymał się i nie pomógł rannej. Patrycja zmarła w szpitalu trzy dni po wypadku. Kilka dni po tych poszukiwaniach prokuratura poinformowała, że w związku z wypadkiem i śmiercią 29-latki zatrzymane zostały dwie osoby, kobieta i mężczyzna. Jak ustaliliśmy, mężczyzna to partner Patrycji - Tomasz (33 l.). Kobieta - to ich znajoma, właścicielka auta. Ona usłyszała zarzuty i ma dozór policyjny. On usłyszał zarzuty (ale ich również prokuratura na razie nie ujawnia) i został aresztowany na trzy miesiące.
W trakcie pogrzebu do kościoła w Otwocku w asyście policjantów w cywilu, wszedł mężczyzna w kajdankach na rękach. Miał je owinięte dla niepoznaki czarną szarfą. Nie płakał, gdy ksiądz mówił: - Gdzieś w głębi serca może nam się tlić złość, że umiera tak młoda osoba, jaką była Patrycja.
Tajemnicza ŚMIERĆ PIĘKNEJ PATRYCJI. To ona ZGINĘŁA pod kołami ROZPĘDZONEGO BMW w Otwocku!
Tylko zrozpaczony brat Patrycji po tych słowach wyszedł z kościoła. To on po zakończeniu poszukiwań na Facebooku napisał „To nie był wypadek...”.
Nieoficjalnie słyszymy, że partner Patrycji miał kłopoty psychiczne. Czy to by znaczyło, że tego tragicznego wieczora wpadł w szał i niechcący wepchnął ukochaną pod samochód? Nieoficjalnie słyszymy, że sam ją przejechał... Niechcący. O tym spekulowano na pogrzebie. Prokuratura poza ujawnieniem liczby zarzutów i faktu zatrzymania dwóch osób, na razie milczy w sprawie szczegółów wypadku w Otwocku.