Pani Bożena dotychczas mieszkała z ciotką i wujkiem, gdzie była zameldowana prze ok. 5 lat. Sytuacja skomplikowała się po śmierci jej bliskich. Wtedy Grzegorz Sitek (50 l.), naczelnik gospodarki lokalami w otwockim magistracie, stwierdził, że mieszka ona tam nielegalnie, po czym zagroził eksmisją.
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie, który stanął po stronie pani Bożeny i nakazał otwockim urzędnikom przyznanie jej lokalu socjalnego. No i przyznali jej... małą klitkę z oknem i kuchenką węglową. Za potrzebą trzeba iść na dwór, a po wodę do studni.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Od 10 lat państwo Ambroziakowie nie mogą się wprowadzić do swojego domu
Grzegorz Sitek uważa, że miasto proponuje kobiecie dobre warunki i dziwi się, że pani Bożena nie chce tam zamieszkać. - Mieszkanie po krewnych nie należy się pani Bożenie, bo pokrewieństwo rodzinne było zbyt małe, by mogła je odziedziczyć. Dlatego przyznaliśmy mieszkanie socjalne - wyjaśnia spokojnie Grzegorz Sitek.
Bożena Jóźwik boi się, że urzędnicy wyrzucą ją na bruk. - Zabierają mi wyremontowane za moje pieniądze mieszkanie, by dać je komuś obcemu. A ja mam mieszkać w dziurze bez wody i ogrzewania - złości się pani Bożena.
Przez wybory samorządowe sprawa utknęła w martwym punkcie. Teraz o losie pani Bożeny zdecydują za kilka tygodni nowo wybrani radni.