Pani Bożena przez 6 lat mieszkała z ciotką i wujkiem, była u nich nawet zameldowana. Sytuacja skomplikowała się jednak po śmierci jej bliskich. Wtedy Grzegorz Sitek (50 l.), naczelnik wydziału gospodarki lokalami w otwockim magistracie, stwierdził, że kobieta mieszka tam nielegalnie.
Przeczytaj koniecznie: Toruń. 10-letni Damian: Wyrzucili mnie ze szkoły bo mam HIV
I przyznali jej kilkumetrową klitkę ogrzewaną przedwojenną kuchnią węglowa. Za potrzebą trzeba było chodzić na dwór, a po wodę do studni. Pani Bożena nie zgodziła się na zamieszkanie w tej klitce i urzędnicy obiecali przyznać inny lokal. Ale zamiast tego w zeszłym tygodniu wyrzucili ją na bruk w środku zimy.
Sąsiadka dała znać
- Sąsiadka zadzwoniła, że mnie eksmitują. Zanim dojechałam, wszystkie moje rzeczy były już załadowane na ciężarówkę - mówi roztrzęsiona Bożena Jóźwik.
- Nie wyrzucamy tej pani na bruk, bo przecież lokatorka otrzymała przydział do lokalu socjalnego i może tam zamieszkać choćby od zaraz - wyjaśniał beztrosko Grzegorz Sitek.
Jest lokal socjalny
Natomiast Robert Kosiński (45 l.), przewodniczący otwockiej komisji mieszkaniowej, mówi wprost:
- Mieszkanie po krewnych nie należy się pani Bożenie. Lokal socjalny nie będzie wiecznie czekał na panią Bożenę. W ciągu siedmiu dni powinna zdecydować, czy tam zamieszka, czy nie - tłumaczy.
Bożena Jóźwik jest zrozpaczona. Jej cały majątek trafił do miejskiego depozytu. - W najbliższych dniach przenocuję u znajomych, ale nie wiem, co będzie potem. Otwoccy urzędnicy rujnują mi życie i zdrowie - żali się kobieta.