W Otwocku rodzice drżą o swoje dzieci. Bo choć śledczy na razie nie potwierdzają tego oficjalnie, za wszystkimi trzema atakami na terenie Otwocka prawdopodobnie stoi ten sam człowiek. I wciąż nie trafił za kratki. Po raz pierwszy zboczeniec zaatakował 18 czerwca. Napadł wtedy wracającą ze szkoły 10-latkę. Najpierw wciągnął dziecko w krzaki, a potem zaczął je obmacywać i zmuszał, żeby 10-latka dotykała też jego. O tej bulwersującej sprawie "Super Express" pisał 5 sierpnia.
Wszystko wskazuje na to, że ten sam mężczyzna próbował napastować dzieci jeszcze dwukrotnie. W miejskim parku przy ul. Androlliego na początku sierpnia oraz na osiedlu Batorego. Ten ostatni atak różnił się od poprzednich. Tym razem zboczeniec wszedł na klatkę schodową jednego z bloków. Tam obnażył się przed przerażoną dziewczyną i zaczął się masturbować. Ofiara krzyczała i wołała o pomoc i tym spłoszyła zboczeńca. Mężczyzna wybiegł z budynku i zniknął.
- Zgłoszenie w tej sprawie dostaliśmy 27 sierpnia. Na razie jest zbyt wcześnie, żeby łączyć to zdarzenie z innymi, jednak nie wykluczamy, że stoi za nimi ten sam sprawca - wyjaśnia prokurator Jacek Gałązka, szef otwockiej prokuratury. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zboczeniec to najprawdopodobniej mieszkaniec Otwocka lub jednej z okolicznych miejscowości. Jeśli poznajesz go na portrecie, dzwoń do komendy powiatowej w Otwocku pod nr tel. 22 779-40-91/96 lub pod numery alarmowe 997 i 112. Mundurowi zapewniają anonimowość.