- Brałem udział w akcjach tzw. małego sabotażu, więc np. pieczętowaliśmy niemieckie plakaty stemplem "Hycler" - opowiada pan Eugeniusz. - Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jakie grożą nam niebezpieczeństwa. Może i dobrze - dodaje.
Podczas wojny jako chłopak trafił do Szarych Szeregów, a potem do Armii Krajowej i pułku "Baszta", który działał na Mokotowie. - Największą akcją, w której brałem udział, było odbicie Niemcom toru wyścigów konnych na Służewcu. Walczyło nas tam ok. 400 przeciwko 800 gestapowcom. Żywych za mury dostało się nas 15-20 - wspomina wyraźnie poruszony. - To była najgorsza rzecz, którą pamiętam do dziś, kiedy siedząc na murze toru, przerzucałem rannych kolegów, aby nie dopadli ich Niemcy. Część z nich zginęła kilka dni później podczas innych walk na Mokotowie - dodaje.
Pan Eugeniusz z nieskrywanym wzruszeniem opowiada też historię swojej miłości. - Razem chodziliśmy do szkoły podstawowej przy Zagórnej, ale podczas Powstania spotkaliśmy się dopiero na Sadybie, gdzie Tereska była łączniczką - wspomina. - Kiedy nas zatrzymano, usłyszałem z boku znajomy głos i wtedy ją zobaczyłem. W drodze do niemieckiego obozu się zaprzyjaźniliśmy. Nie chcieliśmy być rozdzieleni, więc zaczęliśmy udawać małżeństwo, bo małżeństw nie rozdzielali - opowiada. Na "targu niewolników", którzy zorganizowali hitlerowcy, zostali sprzedani jako ogrodnicy do posiadłości u bogatych Niemców. Potem przyszywana żona pana Eugeniusza pracowała jako pomoc domowa, a on jako kierowca. Ich drogi na moment się rozeszły, ale po różnych perypetiach odnaleźli się w obozie w Burgu, gdzie po oswobodzeniu przez armię amerykańską 12 sierpnia 1945 r. wzięli ślub.
- Koledzy zbudowali nam ołtarz polowy, koleżanki uszyły Teresce suknię, a na weselu przygrywała nam prawdziwa orkiestra - wspomina powstaniec. Para przeżyła razem 60 lat i doczekała się wnuków. Niestety, tuż po diamentowych godach zdrowie żony pana Eugeniusza uległo pogorszeniu i po trzech miesiącach jego ukochana odeszła z tego świata. - Na zawsze będzie w moim sercu - mówi ze łzami w oczach pan Eugeniusz.