Lokalny portal Tu Stolica opublikował zestawienie kosztów telefonów służbowych Gronkiewicz-Waltz i jej zastępców. Przez ostatnie dwa lata wydzwonili od kilkudziesięciu do kilku tys. zł. Sama Gronkiewicz-Waltz nabiła rachunki na łącznie 85 tys. zł. Najwięcej z tej kwoty przypadło na rachunek za czerwiec 2016 - 22,5 tys. zł oraz za lipiec 2017 - 49 tys. zł. W pozostałych miesiącach opłaty wahały się od 11 zł do prawie 3 tys. zł.
Skąd takie astronomiczne rachunki? Według urzędników wszystko przez zagraniczne wyjazdy. - Pani prezydent nawet wtedy musi zdalnie podejmować ważne decyzje. Wykonuje wiele połączeń, odbiera e-maile, wysyła SMS-y - tłumaczy Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.
We wspomnianym czerwcu 2016 r. prezydent spędziła trzy dni w Paryżu i sześć dni w Chicago. Z kolei w lipcu ubiegłego roku prezydent wyjechała na osiem dni do Nowego Jorku.
Żeby wydzwonić takie kwoty, prezydent musiałaby rozmawiać co najmniej po kilka godzin dziennie, więc wszystko wskazuje na to, że musiała dużo korzystać z internetu. - Może oglądała wieczorami jakieś seriale - dopytuje ironicznie miejski radny Piotr Guział. - Jedno jest pewne. Każda przyzwoita osoba publiczna powinna za tak wysokie rachunki zapłacić ze swojej kieszeni - proponuje radny. - Nie ma o tym mowy, Prezydent wykonywała swoje obowiązki - ucina rzecznik ratusza.