Właściciele food-trucka chcieli żeby było żartobliwie, ale niektórym nie jest do śmiechu. O tym, że jadłodajnia może obrażać uczucia religijne części warszawiaków napisał serwis sfora.pl.
Prowadzący biznes zachwalają swoje menu, w którym znalazły się dwupłatowe zapiekanki, zwane Croque, specjalne frytki z ketchupem, majonezem i prażoną cebulką, soczyste kiełbaski z Polski, Niemiec, Hiszpanii oraz węgierskie langosze. A co z nazwą? Na swoim facebookowym profilu napisali:
"Nazwa bardzo logiczna Papu = jedzenie w dziecięcym slangu, a sam foodtruck [ciężarówka gastronomiczna] z założenia porusza się po mieście, jest mobilny, dostarcza jedzenie, jedzenie mobilne = Papumobile"
Przekonuje Was to wytłumaczenie?