Warszawa: Robotnicy partacze zniszczyli liceum przy Woronicza

2010-09-07 19:00

W szkole stoi woda! Tym od początku roku żyją uczniowie z Liceum im. Królowej Jadwigi przy ul. Woronicza. Dekarze zdjęli dach i od kwietnia nie mogą go naprawić. A woda leje się na salę gimnastyczną i do klas. W szatniach stoją kałuże po kolana!

Ani urzędnicy, ani dyrekcja szkoły nie potrafią uporać się z ekipą modernizującą budynek. - Robotnicy chyba nigdy nie skończą tego remontu, a ich szef nie pojawia się i nie odbiera telefonów - rozkłada ręce Wioletta Michalik, dyrektor szkoły.

Remont przedwojennego budynku Liceum im. Królowej Jadwigi przy Woronicza 8 na Mokotowie był wybawieniem dla władz szkoły. - Bardzo cieszyłam się, że władze dzielnicy przeprowadzą modernizację tego budynku. Nasze szkolne fundusze nie starczyłyby na taką inwestycję - mówi Wioletta Michalik, dyrektor szkoły. W kwietniu do liceum weszła ekipa remontowa. I od tamtej pory jest tylko gorzej. Zerwane zostały rynny i część tynków. Nieszczelne instalacje odpływowe sprawiają, że nawet najmniejszy deszcz dosłownie zatapia szkołę. - Z powodu zalania musiałam wyłączyć z użytku trzy sale lekcyjne i jedną gimnastyczną. Woda podtapia najniższą kondygnację, skąd wypompowujemy ją małą pompą - wyjaśnia pani dyrektor. Ale to nie koniec. Woda leje się po ścianach. Wystarczy moment, by zalała instalacje elektryczne bądź sprzęt komputerowy w sali informatycznej.

Elewacja szkoły wciąż jest niewykończona. A zbliża się jesień. Deszcze i chłód mogą dokonać potwornych zniszczeń w konstrukcji budynku. A z szefem budowlańców nie ma kontaktu. - Nie odbiera telefonów ani ode mnie, ani od urzędników. Władze dzielnicy są też bezradne - mówi stanowczo Wioletta Michalik. Uczniowie też mają dość lekcji w wilgotnych salach. - Musimy uczyć się na budowie, marzniemy, co i rusz ktoś wpada w kałuże na korytarzu - mówią zgodnie Magda Moczarska (18 l.) i Wojtek Kubak (18 l.) z klasy maturalnej.

Próbowaliśmy skontaktować się z wykonawcą. Telefon firmy budowlano-remontowej Krzysztofa Rogowskiego ze Strzelec pod Oleśnicą (woj. dolnośląskie) milczy.

Jacek Dzierżanowski, rzecznik dzielnicy Mokotów, wyjaśnia, że za każdy dzień opóźnienia wykonawca dostaje karę 4000 zł. I że do końca września firma z Oleśnicy na pewno zdąży z robotami. A Radosław Sosnowski (39 l.), radny PiS, załamuje ręce: - To przykład nieudolności urzędników i szkoda, że odbija się to na uczniach i nauczycielach - dodaje.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki