Nowe informacje

Pasażer upadł na tory, motorniczy niczego nie zauważył. Przejechał po nim tramwajem!

2023-11-26 10:46

Potworny wypadek na al. Waszyngtona. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pasażer w czasie wysiadania z tramwaju potknął się i upadł na tory. Tramwaj ruszył i pociągnął go za sobą! Motorniczy nic nie zauważył. Niestety, życia mężczyzny nie udało się uratować. Sprawą jego tragicznej śmierci zajmuje się prokuratura.

Warszawa, Praga-Południe. Pasażer zginął na torach tramwajowych

Dramat rozegrał się w czwartek, 9 listopada, po południu na skrzyżowaniu al. Waszyngtona i ul. Grenadierów. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że około 40-letni pasażer podczas wysiadania potknął się na schodkach tramwaju i upadł na tory. Maszynista nie zauważył zdarzenia i ruszył tramwajem w dalszą trasę! Skład linii 9 przejechał po mężczyźnie, w potworny sposób odbierając mu życie.

Motorniczy o tragicznym wypadku przy przystanku Grenadierów dowiedział się dopiero, gdy dojechał na Ochotę. Tam został zatrzymany i składał wyjaśnienia policji. Jak udało nam się ustalić, w Tramwajach Warszawskich pracuje od 2016 roku. Po zdarzeniu dostał wsparcie psychologiczne i prawne.

Sprawę wyjaśnia prokuratura

Sprawą koszmarnego wypadku na torach tramwajowych zajmuje się prokuratura. Jak przekazała nam prok. Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, przeprowadzona została już sekcja zwłok zmarłego mężczyzny. W dalszych czynnościach sprawdzone zostaną nagrania z monitoringu i odbędą się przesłuchania świadkowie wypadku. Powołany zostanie również biegły z zakresu ruchu drogowego. - Nikomu nie przedstawiono zarzutów. Będziemy czekać na opinię biegłego - poinformowała prok. Skrzeczkowska.

Kolejna tragedia na torach. 4-latek ciągnięty przez tramwaje

To już kolejny tragiczny wypadek na stołecznych torach. W sierpniu 2022 roku całą Polską wstrząsnęła śmierć czteroletniego chłopczyka przy ul. Jagiellońskiej, przy przystanku Batalionu "Platerówek". Malec wysiadając z tramwaju, został przytrzaśnięty przez drzwi i pociągnięty za pojazdem przez kilkaset metrów - od przystanku PIMOT do Batalionu "Platerówek". Dziecko zginęło na miejscu. Pod koniec czerwca do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko motorniczemu Robertowi S. Mężczyzna w chwili wypadku miał korzystać z telefonu komórkowego i mieć słuchawki w uszach. Zdaniem śledczych na ocenę sytuacji przed odjazdem poświęcił zaledwie 1,5 sekundy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki