Do niebezpiecznego incydentu doszło w środę po godzinie 13 na jednej ze stacji PKP w Warszawie. Policjant, który był w czasie wolnym od służby stał na peronie ze swoim dzieckiem. W pewnym momencie zauważył awanturę między pasażerem pociągu a konduktorem. Postanowił natychmiast zareagować i sprawdzić co się stało. Służbowy instynkt nie zawiódł mundurowego.
Okazało się, że pasażer nie miał ważnego biletu na przejazd. Konduktor poprosił więc o okazanie dokumentu tożsamości, by wypisać mandat mężczyźnie, który jechał na gapę. Wtedy agresor wpadł w furię u krzyczał, że nikomu nie okaże żadnego dokumentu.
- Pasażer przez cały czas był agresywny. Widząc co się dzieje policjant zareagował, przedstawił się i okazał legitymację służbową. Informował mężczyznę, aby ten uspokoił się. Pomimo wielokrotnych próśb był on nadal agresywny. Oświadczył, że nikomu nie okaże dokumentu, a oni obaj będą mieli problemy - relacjonuje kom. Marta Sulowska z policji na Woli.
Na miejsce natychmiast wysłano posiłki. Policjanci zatrzymali niesfornego pasażera. Teraz za swoje nieodpowiedzialne zachowanie odpowie przed sądem. A mogło się skończyć na samym mandacie...