Ten wypadek wstrząsnął całym krajem. Najbardziej niewielką Czarnówką nieopodal Wiązowny pod Warszawą, w której mieszkał Patryk N. (13 l.). W środę około godz. 16.00 chłopiec wracał ze starszą siostrą ze szkoły w Gliniance. Szli wąską drogą bez pobocza, prawidłowo trzymając się lewej strony jezdni.
Byli kilkaset metrów od domu, gdy z tyłu nadjechał rozpędzony mercedes, który nagle zjechał na przeciwny pas i uderzył w idącego z siostrą Patryka. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Zostawił chłopca konającego na oczach przerażonej siostry. - Chłopiec zmarł na miejscu - mówi podkom. Jarosław Sawicki z otwockiej komendy policji, która prowadzi sprawę.
Zobacz też: Poznań. Wypadek busa z niepełnosprawnymi dziećmi. Są ranni!
Kryminalni na drugi dzień znaleźli porzucone auto sprawcy. Stało 5 km dalej na leśnej polanie. Nie miało tablic rejestracyjnych ani przedniej szyby z naklejką z numerem auta. Jednak funkcjonariusze szybko ustalili właściciela mercedesa. Potem poznali tożsamość kierowcy. To Mariusz N (34 l.), mieszkaniec Otwocka, syn zastępcy naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej. Od środy nie pokazał się w domu.
Jak podają śledczy, którzy szukają Mariusza N, kilkanaście lat temu mężczyzna miał podobny wypadek. I też uciekł. Wtedy jednak ruszyło go sumienie. W końcu sam zgłosił się na policję. Został skazany na 2 i pół roku więzienia. - Wyszedł na wolność po nieco ponad dwóch latach, w 2009 roku - mówi Jacek Gałązka, prokurator rejonowy z Otwocka, który wystawił za mężczyzną list gończy. - Przesłuchujemy żonę poszukiwanego i jego rodzinę - dodaje. Zarzuty są już gotowe - N grozi do 12 lat więzienia za spowodowanie wypadku i nieudzielenie pomocy.
Przeczytaj też: Ostatnie zdjęcia Paula Walkera w Porsche Carrera GT! Kilkanaście minut później doszło do tragedii
On już zabił mojego ojca
Okazuje się, że Mariusz N ma na sumieniu już jedną ofiarę. W październiku 2002 roku śmiertelnie potrącił Aleksandra Włodarskiego (51 l.) z podotwockiego Karczewa.
- Miałem 9 lat. Tata wracał na rowerze od siostry w Świerku - opowiada jego syn Przemysław (20 l.). - Kierowca forda potrącił go w biały dzień i uciekł. Przeżyliśmy traumę. Mama długo była przez to na lekach. To przerażające, że ten człowiek drugi raz zrobił dokładnie to samo - dodaje.