Pani Beata na korytarzu mierzyła pacjentom temperaturę. Nagle przed budynkiem usłyszała przeraźliwe krzyki. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wybiegła zobaczyć, co się dzieje. Przed namiotem zobaczyła rodzącą kobietę. Przerażona matka trzymała główkę noworodka w rękach i krzyczała: „Ratujcie moje dziecko” Pani Beata podbiegła do niej i złapała maleństwo w ostatniej chwili. Kilka minut później pojawił się lekarz. Pani Beata przekazał mu dziecko i zajęła się mieszkanką. Razem z sanitariuszem posadzili ją na wózek i zawieźli na oddział położniczy. Tam matka noworodka trafiła pod opiekę specjalistów. Cała historia zakończyła się szczęśliwie. Po dwóch dniach mama i noworodek zostali wypisani do domu. To co się stało na długo pozostanie w pamięci salowej. Jak sama przyznaje po tym zdarzeniu dochodziła do siebie dwa dni. Kobieta nie uważa się za bohaterkę. Twierdzi, że wykonywała tylko swoje obowiązki. A to, że wszystko skończyło się happy endem jest zasługą całego zespołu.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE Mieszkańcy Nadarzyna: Nie chcemy kumkających żab! Żądamy usunięcia mrówek!