Lekarki szpitala w Kozienicach doprowadziły do śmierci pielęgniarki. Tak twierdzi prokuratura
Czy lekarki ze szpitala w Kozienicach doprowadziły do śmierci pielęgniarki z tej samej placówki? Jak informuje PAP, tak twierdzi prokuratura, która postawiła Elżbiecie K. i Małgorzacie G. zarzuty dotyczące narażania pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w sytuacji, gdy ciążył na nich obowiązek opieki nad chorą - grozi za nie do 5 lat więzienia. 59-letnia pielęgniarka zmarła w kwietniu 2020 r., wskutek koronawirusa, w szpitalu MSWiA w Warszawie, ale zanim tam trafiła, była leczona na oddziale wewnętrznym placówki w Kozienicach. Dopiero trzecie badanie pozwoliło na ujawnienie u niej COVID-19, ale kobieta była już w bardzo złym stanie i miała poważne problemy z oddychaniem. Mimo to, zdaniem prokuratury, lekarki z Kozienic nie zleciły konsultacji anestezjologicznej, a do tego zdecydowały o zabraniu poszkodowanej karetką do stolicy. Śledczy dodają, że pojazd nie był wyposażony w wentylację mechaniczną i stałe monitorowanie podstawowych parametrów saturacji. Gdy kobieta dotarła do Warszawy, od razu rozpoczęła się jej reanimacja, która trwała ok. 60 minut, ale jej życia nie udało się uratować.
- W ocenie powołanych przez prokuraturę biegłych zdynamizowało to przebieg procesów chorobowych, które zaczęły zagrażać życiu pacjentki - mówi PAP Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Zawiadomienie do śledczych dotyczące śmierci pielęgniarki złożył zastępca dyrektora ds. medycznych warszawskiej kliniki.