W środę około godz. 17 policjanci dostali zgłoszenie o kierowcy jadącym od krawężnika do krawężnika w miejscowości Brzezinki pod Otwockiem. Kiedy sprawdzili w bazie numer rejestracyjny, który podał im dzwoniący świadek, okazało się, że to... auto podinsp. Janusza Ch., komendanta komisariatu w Karczewie. Szybko wyszło też na jaw, że w tej samej miejscowości samochód ściął znak drogowy, a jego kierowca z piskiem opon odjechał z miejsca zdarzenia.
Policjanci nie byli w stanie skontaktować się w środę z podinspektorem Januszem Ch. Tego dnia miał wolne. Następnego dnia, kiedy przyszedł do pracy, koledzy pobrali mu krew do badań. Ich wyniki poznamy wkrótce. Komendant został odwołany z pełnionej funkcji w czwartek. - Natychmiast powiadomiliśmy prokuraturę, która prowadzi czynności w tej sprawie. Prowadzi je również wydział kontroli - wyjaśnia asp. Mariusz Mrozek (40 l.), rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Po świętach najprawdopodobniej śledczy przeprowadzą okazanie, podczas którego świadkowie będą mogli potwierdzić, czy za kierownicą siedział były już komendant. Sprawą zajmuje się Prokuratora Okręgowa Warszawa-Praga.