Dochodzi godzina 22. Reporterzy "Super Expressu" wraz z policjantami z wydziału patrolowo-wywiadowczego ruszają na ulice Warszawy. Nieoznakowanym radiowozem krążymy po Woli. W alei Prymasa Tysiąclecia wzrok policjantów przykuwa pędzący granatowy polonez z dwoma mężczyznami w środku. Kierowca co chwilę zmienia pas ruchu i nerwowo się rozgląda.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Rusza akcja Bezpieczna Warszawa. Policja: Przegonimy chuliganów
- Zatrzymujemy go! - mówi aspirant Marek i pokazuje kierowcy poloneza policyjny lizak. Ale młodzieniec za kierownicą zamiast się zatrzymać, wciska pedał gazu do dechy i z piskiem opon skręca w ul. Górczewską. Pędzimy za nim. Nagle polonez zjeżdża w zatokę autobusową u zbiegu Górczewskiej i Ciołka. Prowadzący osobówkę zamieniają się miejscami. Nie mogą jednak odpalić silnika wiekowego wozu. Bandziory są już w naszych rękach!
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Zbudują plac za milion złotych
Od obu mężczyzn czuć silną woń alkoholu.
- Ile piłeś? - pytamy. - Jedną flaszkę... - Na jednego? - dociekamy. - Nie, na dwóch... - odpowiada Marek P. (20 l.), który podczas kontroli alkomatem wydmuchał aż dwa promile alkoholu.
Jego kompan, 24-letni Grzegorz F. też jest pijany. W jego organizmie jest ponad promil. Okazuje się, że obydwaj mają zakaz prowadzenia pojazdów! Piraci trafiają na dołek przy ul. Żytniej, a ich "poldek" na policyjny parking. Dziś usłyszeli zarzuty kierowania samochodem po pijanemu i złamania sądowego zakazu. Już stracili prawo jazdy, a o karze zadecyduje dopiero sąd.