Nietypowy wypadek miał miejsce we wtorek w gminie Sobienie-Jeziory w okolicach Otwocka. Jak ustalił "Super Express", Marek K. (39 l.) najpierw biesiadował z rodziną. Mężczyzna wypił kilka głębszych i nagle wpadł na idiotyczny pomysł. Postanowił zabrać synka na przejażdżkę. Posadził malca za kierownicą, odpalił silnik i razem z nim ruszył na przejażdżkę po pobliskim sadzie. Niedługo potem polonez gwałtownie skręcił i wbił się w drzewo. Siła uderzenia była tak duża, że chłopczyk trafił do szpitala ze stłuczoną wątrobą. Jego ojcu nic się nie stało. Na szczęście życiu 6-latka nie zagraża niebezpieczeństwo i został wypuszczony do domu. Na miejsce przyjechali też policjanci. Po badaniu okazało się, że 39-latek był kompletnie pijany. Miał niemal 1,5 promila alkoholu w organizmie. - Wielka mi afera! Wszystko działo się na prywatnej działce, więc nie wiem, czemu to jest to taka sensacja! - powiedział reporterom "Super Expressowi".
Prokuratorzy, do których trafiły już materiały na temat wtorkowego zdarzenia, nie ukrywają, że w sprawie nietypowego wypadku jest sporo niejasności. Nie wiadomo nawet, o której godzinie doszło do zdarzenia. - Dopuszczamy różne scenariusze. Do zdarzenia nie doszło na drodze publicznej, nie będzie to więc kwalifikowane jako wypadek, a raczej spowodowanie obrażeń ciała innej osoby - mówi szefowa Prokuratury Rejonowej w Garwolinie Barbara Sobotka. - Prokurator zlecił już przesłuchania, ustalani są świadkowie. Musimy sprawdzić, jak doszło do tego, że dziecko znalazło się w samochodzie i które miejsce w nim zajmowało - dodaje. Ojciec chłopca Marek K. (39 l.) na przesłuchanie i ewentualny proces będzie czekał w domu, bo śledczy nie spodziewają się z jego strony żadnych problemów.