Dochodziła godz. 1:30 w nocy. Trasą Łazienkowską jechała rodzina: 37-letni rodzice oraz 4- i 8-letnie dziecko. W pewnym momencie, gdy byli na wysokości Torwaru, z wielkim impetem w tył ich pojazdu uderzył jadący w tym samym kierunku biały volkswagen Arteon. Jego prędkość była tak wysoka, a siła uderzenia tak duża, że czarny ford został zepchnięty na barierki energochłonne. Wypadek miał podobny przebieg do tego, do którego doszło przed rokiem na A1, gdzie w aucie spłonęła trzyosobowa rodzina. Zdarzenie z Trasy Łazienkowskiej również zakończyło się śmiercią.
Fordem kierowała 37-letnia kobieta, jej mąż siedział między dziećmi na tylnym fotelu. Mężczyzna zginął na miejscu. Pozostała trójka została zabrana do szpitala. O życie nadal walczy matka i 4-letni chłopiec. Wczoraj w nocy byli operowani, wciąż są w stanie ciężkim. Życiu 8-letniej dziewczynki nie zagraża niebezpieczeństwo.
− Volkswagenem podróżowało pięć osób: czterech mężczyzn oraz jedna kobieta. Pasażerka była w bardzo złym stanie, miała poważne obrażenia twarzy oraz głowy. Została uratowana przez świadków zdarzenia − opowiedział nam prok. Piotr Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak ustaliliśmy, kobieta jest podłączona do respiratora. Ma liczne złamania czaszki, szczęki oraz nosa, krwiaka przy rdzeniu kręgowym i na obecną chwilę, nieoszacowany uraz mózgu.
Gdzie tuż po wypadku znajdowali się mężczyźni podróżujący białym volkswagenem? Z informacji, do których dotarliśmy, sprawcy opuścili swój pojazd, nie pomogli poszkodowanym i uciekli z miejsca zdarzenia.
− Zachowanie tych osób zostało zarejestrowane. One również zostały wskazane przez osoby podejmujące próby ratowania rannych z pierwszego, jak i drugiego samochodu. W wyniku działań policji, między innymi penetracji terenu, zostało zatrzymanych trzech mężczyzn, którzy prawdopodobnie znajdowali się w pojeździe − tłumaczy dalej prok. Skiba.
Wszyscy zostali przebadani na miejscu pod kątem zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. − Pierwszy z mężczyzn, 20-latek, miał ponad 2 promile alkoholu, a 27- i 28-latek mieli po ponad promil w organizmie − przekazywał „Super Expressowi” młodszy aspirant Bartłomiej Śniadała z Komendy Stołecznej Policji. Początkowo mężczyźni wskazywali, że samochód prowadziła ich ranna koleżanka. Policja i prokuratura nie dała im wiary. Do tej pory żadna z osób nie przyznała się do kierowania pojazdem, a czwarty z mężczyzn, który również podróżował Arteonem, do tej pory nie został zatrzymany. Trwają jego poszukiwania. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że to chłopak rannej pasażerki.
W niedzielę prokuratura powołała biegłych od zabezpieczenia informatycznych danych pojazdów biorących udział w wypadku. − Trzeba ustalić prędkość, z jaką poruszał się volkswagen oraz to, czy obydwa samochody były sprawne. Zostały również przeprowadzone oględziny ciała trójki z zatrzymanych mężczyzn, jak i ich ubrania − powiedział prok. Piotr Skiba.