Kobyłka. Adrian B. rozbił po pijaku kabriolet, jego dwaj koledzy nie żyją. Prawomocny wyrok
Koszmar rozegrał się w lipcu 2022 r. Adrian B. warz z trzema znajomymi wsiedli do srebrnego mercedesa. Wcześniej razem pili alkohol. Po północy wyjechali na ulice. Adrian B. miał pędzić 90 km/h. W pewnej chwili uderzył w krawężnik, potem w słup. Jadący z tyłu nie mieli szans. Zginęli na miejscu. Ich koledzy zamiast udzielić im pomocy uciekli.
Sąd Rejonowy w Wołominie nie miał wątpliwości co do winy Adriana B. Skazał go na 8,5 roku więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Jednak sprawa trafiła potem do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Apelację złożył zarówno oskarżyciel, jak i obrona.
Prokurator uznał, że wyrok jest za łagodny. Chciał dla oskarżonego łącznie 16 lat więzienia. Obrońca byłego policjanta uznał z kolei, że wyrok jest zbyt surowy i wnioskował o karę łączną 5,5 roku za kratami.
Prawomocny wyrok zapadł we wtorek, 5 listopada. Jak informuje portal TVN Warszawa oskarżonego nie było na sali. Wypowiedział się za niego jego obrońca. - Przekażę głębokie ubolewanie oskarżonego za to, co się stało. Oskarżony jeszcze raz przeprasza wdowy, rodziny, swoją żonę, najbliższych. To jest tragedia wielu rodzin – mówił. Dodał jednak, że tragicznie zmarli, byli bliskimi przyjaciółmi jego klienta. Argumentował, że wsiadając do auta z pijanym kierowcą wiedzieli z jakim ryzykiem się to wiąże. Tym bardziej, że samochód nie należał do Adrian B. ,a jego właściciel dał mu kluczyki.
Pojawiły się też słowa, które rzucają światło na ostatnie sekundy przed tragedią. Samochód był przed rogatkami, gdy te zaczęły się opuszczać. Wtedy kierowca dodał gazu, żeby zdążyć pod opadającymi szlabanami. Przejechać zdążył, ale chwilę później się rozbił.
Swoje racje przedstawił też prokurator. Wraz z pełnomocnikiem jednej z wdów po tragicznie zmarłym uznał, że kara jest zbyt łagodna. - Dzisiaj słyszymy, że pan przejeżdżając przez rogatki, które się zamykały, przegazował mercedesa, który miał ponad 400 koni, dlatego doszło "na życzenie pokrzywdzonych", do tragedii – mówił cytowany przez TVN Warszawa pełnomocnik jednej z wdów. Przekonywał, że jako policjant i dorosły człowiek miał świadomość, że przewożenie dwuosobowym sportowym autem czterech osób i prowadząc po pijaku może dojść do nieszczęścia. Nie dał też wiary w skruchę i przeprosiny.
Sędzia: Wyrok kara jest sprawiedliwa
Sąd uznał, że orzeczona kara jest sprawiedliwa. Sędzia utrzymała wyrok pierwszej instancji. - Analiza pisemnych motywów zaskarżonego wyroku przedstawiona przez sąd pierwszej instancji prowadzi do jednoznacznego wniosku: kara, jaką sąd rejonowy wymierzył, jest karą wyważoną, uwzględniającą wszystkie okoliczności, zarówno te obciążające, jak również okoliczności łagodzące - argumentowała sędzia.