Godzina 7.30 rano, skrzyżowanie ulicy Targowej z aleją Solidarności przed Dworcem Wileńskim na Pradze. Zaczynają się godziny porannego szczytu komunikacyjnego. Od strony Marek i Radzymina sunie sznur samochodów. Kierowcy chcą wjechać na skrzyżowanie przed dworcem, ale drogę blokują im samochody jadące od strony Bródna i Grochowa. Dodatkowo na środek skrzyżowania wjeżdżają przepełnione tłumem pasażerów tramwaje. Ruch na skrzyżowaniu zamiera. Słychać klaksony i wyzwiska wściekłych kierowców, którzy nie mogą przejechać nawet kilku metrów. - Strażnicy miejscy powinni kierować ruchem pod Wileniakiem, bo bez funkcjonariuszy całe skrzyżowanie się dosłownie klopsuje - denerwuje się Rajmund Gralewski (54 l.), taksówkarz z Pragi.
Patrz też: Nie chcemy buspasa na Trasie Łazienkowskiej
Warszawiacy mają też kłopot, bo chodniki nie są odśnieżane, na pasach dla pieszych zalega śnieg, a schody do przejść podziemnych są bardzo śliskie. To strażnicy powinni ganić złych administratorów za nieodśnieżenie trotuarów. - To skandal! Nie mogę przejść przez te zaspy. Strażnicy miejscy mogliby pogonić odpowiedzialnych - narzeka Marek Furmańczyk (70 l.), który utknął w zaspie na ulicy Łukowskiej.
Okazuje się, że strażnicy marnują czas i benzynę na Trasie Łazienkowskiej. Całymi dniami siedzą w radiowozach i obserwują bus-pas. Zazwyczaj zatrzymują się na Trasie Łazienkowskiej tuż po zjeździe z Kinowej oraz w alei Armii Ludowej u zbiegu z Krzywickiego. A przecież buspas jest doskonale strzeżony - na moście Łazienkowskim filmuje go kamera zawieszona na latarni, zaś w okolicach ulicy Międzynarodowej czyha fotoradar.
- Strażnicy w radiowozie przy Kinowej też mają fotoradar - mówi Monika Niżniak, rzecznik straży miejskiej. - Poza tym musimy dostać wezwanie od policji lub mieszkańców, żeby kierować ruchem na placu Wileńskim czy innych skrzyżowaniach - dodaje. A może wystarczy odrobina ambicji? Strażnicy, wstyd!