Prezes fundacji Integracja i Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji Piotr Pawłowski zmarł w październiku 2018 roku. Pięć dni wcześniej w domu stracił przytomność. Wezwano karetkę. Przyjechał Jerzy M. (74 l.) z załogą. Według relacji rodziny, ratownicy nie byli w stanie zaintubować Pawłowskiego a lekarz, zamiast ratować pacjenta, „stał z boku i patrzył w tablet”. Pawłowski zmarł w szpitalu, w wyniku obustronnego obrzęku mózgu spowodowanego niedotlenieniem. Po trzech latach od śmierci tego znanego i niezwykle aktywnego niepełnosprawnego do sądu trafił akt oskarżenia wobec Jerzego M.
- Prokuratura zarzuca mu narażenie Piotra Pawłowskiego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentacji medycznej – poinformował Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Zwraca uwagę, że to jest już drugi akt oskarżenia przeciwko temu lekarzowi sporządzony przez prokuratorów Samodzielnego Działu ds. Błędów Medycznych, z niemal takimi samymi zarzutami. Poprzedni dotyczył zaniedbań podczas interwencji u 72-letniej kobiety. Jerzy M. w śledztwie do zarzutów się nie przyznał. Gdy "Super Express" próbował z nim porozmawiać, odmówił komentarza i spotkania.
Te sprawę opisywaliśmy kilkakrotnie na se.pl. Lekarz Jerzy M. , który pracował wtedy w Meditransie, został zwolniony, gdyż, jak słyszeliśmy, pracownicy bali się z nim jeździć.