XV Ursynowskie Dyktando im. Andrzeja Ibisa-Wróblewskiego w związku z panującą pandemią COVID -19 w tym roku odbywa się online. Transmisja odbędzie się na stronie internetowej Urzędu Dzielnicy Ursynów www.ursynow.pl oraz na profilu FB.Uczestnicy zmierzą się tradycyjnie z tekstem przygotowanym przez prof. dr. hab. Jerzego Bralczyka oraz doc. dr Grażynę Majkowską. Internauci, po napisaniu dyktanda, zapoznają się także z zasadami pisowni trudnych słów w nim użytych, będzie również możliwość zadawania pytań online.Transmisję będzie można śledzić także na urzędowym profilu FB. https://www.facebook.com/warszawa.ursynow/videos/174996857631199W tym roku Dyktando nie będzie konkursem, co wiąże się z tym, że nie wyłonimy Mistrza Ortografii - Ursynów 2020 w żadnej kategorii. Statuetki i nagrody pozostaną na przyszły rok.Zapraszamy wszystkich do udziału!
Każdy może jeszcze dołączyć do tej ortograficznej łamigłówki!
O godz. 11.20 prof. Bralczyk zaczął już czytać tekst, który uczestnicy mają napisać. Już słychać, że dyktando o chorobach (nie o koronawirusie) łatwe nie jest!
Burmistrz Ursynowa Robert Kempa samotnie usiadł w ławce. Zszarzał lekko po pierwszym czytaniu tekstu dyktanda. - Nie, to tylko kwestia oświetlenia - uspokoił ze śmiechem.
Dyktowanie tekstu trwało 40 min. "Zdrowie jedno, chorób bez liku" - taki był tytuł tegorocznego Ursynowskiego Dyktanda.Trzeba było się zmierzyć z nazwami chorób - Heinego-Medina, Hashimoto czy Altzheimera, oraz wieloma wyrazami na "h" lub "ch" na przykład hołdowanie ochędóstwu, hemofilia, charłactwo czy cherlactwo, hipochondryk i ad hoc.
A oto pełny tekst dyktanda. Kto pisał, może sprawdzić błedy, kto nie pisał, niech sprawdzi ile mógłby ich zrobić.
„ZDROWIE JEDNO, CHORÓB BEZ LIKU
Chciałoby się mniemać, że wstrzemięźliwość, hołdowanie ochędóstwu i w ogóle pryncypialne, bezwarunkowe przestrzeganie niepodważalnych skądinąd przepisów sanitarnych i higienicznych, jak również stosowanie diet strzegących przed nadmierną zażywnością, dawałyby bezsprzeczne gwarancje dożywotniej krzepy, tężyzny i czerstwości, przy założonej długowieczności rzecz jasna. Zewsząd wszakże czyha jakże wielkie mnóstwo kompletnie nieoczekiwanych choróbsk, schorzeń i zgoła niedomagań, włącznie z niektórymi dotychczas niemalże niewyobrażalnymi, a w każdym razie trudno definiowalnymi i bodajże nienazwanymi. Apopleksje i intoksykacje, polipy, narośle, mięśniaki, włókniaki i tumory, zgorzele i gangreny, wszelakie dury i nieżyty znienacka dopadały już naszych przodków, co poniektóre wręcz w zamierzchłych czasach. W młodości krztusiec, w starości miażdżyca, a jak kto miał pecha, to w międzyczasie i rzeżączka. W wyższych sferach nierzadka była hemofilia, w niższych świerzb oraz w ogóle charłactwo czy cherlactwo.
Wprawdzie nie wszystkie te choroby były niewyleczalne, a z czasem znaczna ich część nawet hipochondrykom obca się stała, ale na ich miejsce pojawiło się co niemiara nowych, o nazwach niejednokrotnie z lekka przerażających. Szczególnie groźnie brzmiały nazwy tych z nazwiskami, jak choroba Heinego-Medina, Hashimoto, Parkinsona czy Alzheimera, które stały się w miarę popularne, obciążając swoich wynalazców nie najlepszymi skojarzeniami.
Wszechobecne reklamy różnorodnych używek i parafarmaceutyków, w przekazie telewizyjnym opatrzone naprędce wyrecytowywanym ostrzeżeniem dotyczącym ich zażywania, pokazują każdy ze specyfików jako niezawodne panaceum na przypisywane odbiorcom dolegliwości, u wielu wywołując je zresztą. Podobno nierzadko, czego dowiedziono w co najmniej kilku przypadkach, zdarzają się tu i choroby wymyślone ad hoc, z gotowymi od razu do ich uśmierzenia preparatami. Ale i te, zrazu zdawałoby się naprędce wymyślone, z czasem stają się nieraz w pełni realnymi.
Powszechnie powtarzane życzenia dobrego zdrowia dla wielu są bez mała zaledwie konwencjonalnymi odruchami przyzwoitości, a przecież, gdy rozważymy je poważnie, są w istocie bodajże najstosowniejszymi wyrazami rzetelnej troski o bliźnich.
Tak że ogólnie: abyśmy tylko zdrowi byli! „