Dwa groźne pitbulle wyrwały się z metalowego kojca w którym były trzymane i przeskoczyły ogrodzenie działki. Na ulicy Księżycowej na Chomiczówce zaatakowały małego buldożka francuskiego. 11-letni chłopiec, który wyszedł z nim na spacer, próbując go chronić wziął go na ręce. Jednak to nie pomogło - psy-mordercy wyrwały pieska dziecku i zaczęły dosłownie rozszarpywać swoją ofiarę!
Totalnie pijany partner właścicielki pitbulli tylko przyglądał się tej jatce i nawet nie zareagował. Zaalarmowany krzykami śmiertelnie przerażonego chłopca, z pomocą przyszedł mu jego ojciec - dopiero on bijąc i kopiąc odpędził czworonożnych agresorów. Psy pobiegły dalej i jak się później okazało, pogryzły jeszcze cztery inne czworonogi!
Tymczasem nieszczęsny buldożek w stanie krytycznym trafił do lecznicy dla zwierząt. Tam przeszedł bardzo poważną operację, miał przyszywaną skórę. - Już drugą dobę leży na morfinie, a jego stan wciąż jest niestabilny. Jak przyznaje weterynarz, walczy o życie - mówi właścicielka pieska.
Wezwany Eko patrol wlepił właścicielce pitbulli-terrorystów 100-złotowy mandat, a psy zabrał do schroniska. Niestety, już zostały wydane właścicielce i wróciły na działkę. Przerażeni i bezradni okoliczni mieszkańcy błagają o pomoc - To już nie pierwszy taki przypadek. Chcemy, żeby ktoś w końcu podjął działanie, bo Eko patrol tylko odławia te psy. A właścicielka nic sobie z tego nie robi, mimo że ma już sprawę w sądzie o pogryzienie - mówią.
Polecany artykuł: