Łącznik kolejowy ze szpitalem o długości ponad kilometra prowadzi od terenów dworca Warszawa Wschodnia wzdłuż linii otwockiej aż do bramy bocznej szpitala WIM. Tory pochodzą z 1948 r., do 2015 r. służyły do transportu materiałów opałowych do szpitalnej kotłowni. Potem łącznik poszedł w zapomnienie. Przez siedem lat zarósł krzakami, a nawet drzewkami. Szyny pokryły się mchem i mocno skorodowały.
Tymczasem w ostatnich dniach warszawiacy spacerujący po okolicy zauważyli tam pilarzy karczujących tor – tak jakby znów miał tamtędy jeździć pociąg. Czy przy obecnej wojnie w Ukrainie władze szpitala postanowiły porozumieć się z kolejarzami i uruchomić szybką drogę transportu chorych i rannych ukraińskich uchodźców właśnie koleją? Czy to ruch taktyczny na wypadek wojny u nas? Konkretnej odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Tajemnica? – Ja nic nie wiem na ten temat. Łącznica nie była używana przez lata i nie mamy w planach tego zmieniać. Nie podpisywaliśmy z PKP żadnej umowy – komentuje Jarosław Kowal, rzecznik szpitala przy ul. Szaserów. I odsyła do kolejarzy.
Polecany artykuł:
A ci rąbka tajemnicy uchylają. – Prace na torze przy ul. Szaserów mają charakter utrzymaniowy. Umożliwiają sprawne wykorzystanie istniejącej infrastruktury. Zgodnie z obowiązującymi przepisami PKP PLK S.A. jako zarządca infrastruktury są zobowiązane do utrzymania torów – stwierdza Karol Jakubowski, rzecznik PKP. Ale po co odkrzaczać nieczynne od lat tory, już nie wyjaśnia.
Polecany artykuł: