Płock. Ciała kobiety i mężczyzny na osiedlu Łukasiewicza
Prokuratura w Płocku wyjaśnia przyczyny śmierci kobiety i mężczyzny, których ciała znaleziono na osiedlu Łukasiewicza - informuje Miejskireporter.pl. Zwłoki ujawniono w odstępie dwóch tygodni, bo 4 listopada natrafiono najpierw na denata. Po tym jak mieszkańcy budynku przy ul. Zgliczyńskiego złożyli do spółdzielni petycję, by wysprzątać mieszkanie, bo ze środka miały wychodzić karaluchy i muchy, a do tego dochodził stamtąd smród.
Na miejscu, 18 listopada, pojawił się syn mężczyzny. To on znalazł ciało kobiety, która zmarła prawdopodobnie już po zgonie schorowanego seniora, będąc kimś w rodzaju jego opiekunki. Obydwoje mieli w przeszłości nadużywać alkoholu. Po sekcji zwłok prokuratura wykluczyła wstępnie, by do śmierci obydwojga doprowadziły osoby trzecie, ale postępowanie w tej sprawie nadal trwa.
- Była plaga much, mieliśmy mnóstwo na parapecie. Okna nie mogliśmy otworzyć, bo one wchodziły do mieszkań - powiedział jeden z sąsiadów zmarłych osób, którego cytuje Miejskireporter.pl.
Z kolei miejscowa spółdzielnia mieszkaniowa, odpowiadając na zarzuty ludzi, poinformowała, że nie może wejść do lokum, bo złamałaby w ten sposób prawo. Są do tego upoważnione tylko rodzina lokatora i policja, więc przedstawiciel spółdzielni może im w takiej sytuacji co najwyżej towarzyszyć.