Płomienie w Kampinoskim Parku Narodowym pojawiły się we wtorek chwilę po godz. 12. Zapalił się las w rejonie Legionowa, w miejscowości Górki. Silny wiatr powodował, że ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko górnymi partiami drzew. Zapalone konary spadały na suche poszycie. Na miejscu pojawiło się 10 wozów strażackich i 80 strażaków. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, a ratownicy dwoili się i troili, by zapanować nad żywiołem.
- To był tak zwany pożar wierzchołkowy, czyli ogień szedł czubkami drzew. Akcję utrudniał wiatr i silne zadymienie – informował Karol Kierzkowski.
Istniało zagrożenie, że pożar obejmie pobliskie domy na terenie Kampinosu. Ogień udało się opanować po kilku godzinach. Okazało się, że w tym krótkim czasie spłonęło 15 ha lasu. - Jest susza. To jest główną przyczyną pożaru. Mamy trzeci stopień zagrożenia, więc nawet mała iskra może wywołać ogromny pożar i tak się stało teraz w Kampinosie – podsumowuje Kierzkowski