Z archiwum x

Po 24 latach dowiemy się jak zginęły Ania i Marta? Emerytowany policjant: „Utknęliśmy wtedy w martwym punkcie”

2024-12-21 8:45

Policjanci z Archiwum X rozwikłali sprawę śmierci dwóch nastolatek, licealistek z Żoliborza – Ani i Marty, które zaginęły 24 lata temu na zabawie w Wołominie. Zdaniem śledczych zostały wykorzystane i zamordowane. Za zbrodnię mają być odpowiedzialni trzej - dopiero teraz zatrzymani w tej sprawie – mężczyźni: Paweł Ś. (41 l.), Tomasz T. (45 l.) oraz Krzysztof R. (47 l.). Zmowa milczenia pozwoliła im przez ponad dwie dekady unikać odpowiedzialności.

Po 24 latach dowiemy się jak zginęły Ania i Marta.

Ania K. († 18 l.) i Marta Sz. († 18 l.) były przyjaciółkami. Chodziły do XVI Liceum Ogólnokształcącego im. Stefanii Sempołowskiej na Żoliborzu. 18-latki były niczym papużki-nierozłączki. Razem spędzały czas po lekcjach i ostatnie – tragiczne wakacje. Była niedziela, 6 sierpnia 2000 r. Dziewczyny odpoczywały na działce rodziców Marty w Białobrzegach nad Jeziorem Zegrzyńskim. Po południu pojechały na festyn do Radzymina. Ojciec jednej z dziewczyn umówił się z nimi, że odbierze je o godz. 22. Ok. godz. 16.30 spotkały się z Marcinem, chłopakiem Anny, poznanym rok wcześniej podczas wczasów w Hiszpanii. Pojechały z nim na domówkę do Wołomina. Stamtąd już nigdy nie wróciły do domów.

Emerytowany policjant Marek Dyjasz wspomina tę sprawę w rozmowie z „Super Expressem”. Był wtedy naczelnikiem wydziału zabójstw Komendy Stołecznej Policji. – Sprawa była traktowana na początku jako zaginięcie. Ale wykluczyliśmy wersję o celowym zerwaniu kontaktu dziewczyn z rodzicami. Zaczęliśmy łączyć puzzle. Wszystko wydarzyło się w okolicach znanych z działalności podwarszawskich grup przestępczych. One były widziane na zabawie w grupie starszych od siebie mężczyzn. A to nie było grzeczne towarzystwo. Część z bawiących się tam ludzi miała bogate kartoteki kryminalne. Przesłuchując świadków i prowadząc czynności operacyjne udało nam się uzyskać już wtedy informacje, że dziewczyny zostały zamordowane – opowiada o sprawie Marek Dyjasz.

Policja wytypowała wtedy trzech mężczyzn, którzy mieli uczestniczyć w tym zdarzeniu. Przyjęli dwie wersje wiodące. Nastolatki mogły widzieć popełnianie jakiegoś przestępstwa i zabijając je pozbyto się świadków. Mogły też zostać odurzone i zgwałcone, a gdy wszystko poszło za daleko, sprawcy chcąc uniknąć odpowiedzialności, odebrali nastolatkom życie. - Mieliśmy informacje, że zwłoki tych dziewczyn zostały zakopane w kompleksie leśnym w okolicach Nieporętu. Prowadziliśmy poszukiwania ciał z psem tropiącym i przy użyciu georadaru. Ale nie udało się ich odnaleźć. Przy ówczesnej technice kryminalistycznej zebrane dowody były po prostu niewystarczające. Prokuratura uznała, że materiał jest zbyt słaby i nie postawiła nikomu zarzutów. Utknęliśmy w martwym punkcie – wspomina ówczesny szef wydziału zabójstw KSP.

Z zeznań wynikało, że festynie impreza przeniosła się do Wołomina, ale tam zabawa się nie kleiła. Ok. godz. 21 doszło do awantury i Ania i Marta chciały wracać do Radzymina. Chłopak Ani jednak je zostawił z nowymi znajomymi. A ci zaproponowali, że je odwiozą. Dziewczyny wsiadły do granatowego fiata 125p w towarzystwie trzech mężczyzn, który ruszył w stronę Kobyłki. W połowie drogi auto się zatrzymało. Podjechał kolejny samochód. Ania i Marta przesiadły się z dwoma mężczyznami do deawoo espero. Ale to, co stało się później, było tajemnicą przez ostatnie 24 lata. Aż do teraz.

W połowie grudnia Komenda Stołeczna Policji poinformowała w komunikacie: „Policjanci stołecznego „Archiwum X” pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie rozwiązali sprawę zabójstwa dwóch młodych kobiet, do jakiego doszło 6 sierpnia 2000 roku. Kilka dni temu w Wołominie i Radzyminie zatrzymali dwóch mężczyzn w wieku 47 i 41 lat, którzy w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie usłyszeli zarzuty zabójstwa w związku ze zgwałceniem. Taki sam zarzut został przedstawiony 45-latkowi, który już odsiadywał karę pozbawienia wolności za podobne przestępstwa.”

Jak przestępcom udało się tak długo unikać odpowiedzialności? – Możemy mówić o zmowie milczenia. Jest duża liczba osób, które miały bezpośrednie i pośrednie informacje o sprawie. Bały się jednak o swoje życie i zdrowie, więc milczały – mówi nam prok. Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zatrzymani, to osoby związane z odłamem dawnego gangu wołomińskiego.

Oprócz zeznań świadków, którzy po latach zdecydowali się podzielić wiedzą z policją, śledczy zastosowali środki, jak z serialu kryminalnego. – To profilowanie, wykrywacz kłamstw i wszechstronna analiza zebranego dotychczas materiału dowodowego, m.in. w oparciu o opinie psychologiczne – wyjaśnia prokurator Skiba.

Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że 45-letni Tomasz T. ma na koncie liczne ciężkie przestępstwa, m.in. przeciwko wolności seksualnej. To osoba wielokrotnie karana. Obecnie odsiaduje wyrok, do prokuratury został doprowadzony z zakładu karnego.

Pozostali dwaj - Paweł Ś. (41 l.) oraz Krzysztof R. (47 l.) również są dobrze znani policji. Antyterrroryści zatrzymali ich w błyskawicznej akcji w Radzyminie i Wołominie. U zatrzymanych funkcjonariusze odnaleźli narkotyki i sporo gotówki. Możliwe, że pieniądze pochodzą z handlu. Prokuratura czeka na opinie ekspertów, żeby to potwierdzić. Wszyscy trzej usłyszeli zarzuty podwójnego zabójstwa dokonanego w związku ze zgwałceniem. Grozi im dożywocie.

Po informacjach medialnych o przełomie w śledztwie, do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zgłosili się przedstawiciele rodziny jednej z ofiar. Jak się dowiedzieliśmy, matka drugiej nie doczekała finału sprawy.

Czy śledczy są bliscy także odkrycia zwłok nastolatek? – O tym nie udzielamy informacji. Trwają czynności – ucina prokurator.

Strzelanina w Żyrardowie. Nie żyje 42-letni mężczyzna

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają