I po co Ci to było, prezydencie Trzaskowski? Kraj o Warszawie

i

Autor: Marek Kudelski/Super Express, Sebastian Wielechowski/Super Express

Prezydencie Trzaskowski i po co Ci to było? Kraj o Warszawie. Felieton

2022-06-11 15:33

Trzaskowski zaliczył wpadkę wizerunkową i łatwo się jej nie pozbędzie. Pewnie teraz zadaje sobie teraz pytanie "I po co ci to było?". Czy warto było odsłaniać w rozmowie z dziennikarzem "drugą twarz"? - Ja zaniemówiłam, gdy usłyszałam. Aż zapytano mnie w redakcji, czy czuję się zgorszona. Nie, to nie zgorszenie. To zdumienie, zażenowanie, zniesmaczenie i świadomość, jak jednym wyrazem można sobie podkopać autorytet, który się mozolnie próbowało zdobyć… Jedno słowo... - pisze o wpadce Rafała Trzaskowskiego dziennikarka Izabela Kraj w najnowszym felietonie "Kraj o Warszawie".

Palnął jak łysy grzywką o parapet. Tak się kiedyś mówiło o niezręcznych wypowiedziach. I pewnie tak bym w moich licealnych czasach określiła niedawną wypowiedź Rafała Trzaskowskiego, która obiła się już szerokim echem w mediach. Mówię oczywiście o rozmowie Wojewódzki&Kędzierski, prowadzonej przez Kubę Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego, w której prezydent Warszawy rozbrajająco przyznał, że kiedyś, właśnie w czasach licealnych, był „dupiarzem”.

- Czyli ty byłeś dupiarzem? - dopytywał Wojewódzki Trzaskowskiego w pogawędce o młodzieńczych podbojach.

- Oczywiście, że tak, a nie żadnym bawidamkiem. Jak człowiek był młody, to zachowywał się zupełnie inaczej niż teraz - stwierdził ze śmiechem Trzaskowski.

I posypały się gromy! Internet zatrząsł się od bardziej lub mniej dosadnych komentarzy. Spośród tych grzecznych a celnych najbardziej spodobał mi się jeden: „Wcale nie chciałam tego usłyszeć!” - napisała jedna z fanek Trzaskowskiego. Zgadzam się.

Ja zaniemówiłam, gdy usłyszałam. Aż zapytano mnie w redakcji, czy czuję się zgorszona. Nie, to nie zgorszenie. To zdumienie, zażenowanie, zniesmaczenie i świadomość, jak jednym wyrazem można sobie podkopać autorytet, który się mozolnie próbowało zdobyć… Jedno słowo.

Tylko po co? Po co Trzaskowskiemu była ta audycja? Po co próbował być bardziej wyluzowany niż Wojewódzki? Po co 50-letni polityk i urzędnik aspirujący do wysokich funkcji państwowych nagle chwali się, że był „dupiarzem”?!

Wyraźnie nie wystarczył prezydentowi w tej nieformalnej rozmowie zwrot ”bawidamek”. Najwyraźniej nie wpadł też w tamtym momencie na dość adekwatne a grzeczniejsze słowo „podrywacz”. Wolał seksistowskie, prostackie określenie, które bardziej usprawiedliwiłabym w ustach „dresa” z blokowiska, który "wyrywa d...y" a nie w wypowiedzi prezydenta stolicy, który jeszcze chwilę temu opowiadał, że czytał Edgara Morina po francusku.

Na szczęście Trzaskowski szybko przeprosił.

- Taka jest cena pójścia do programu, w którym chce się pokazać trochę inną twarz – stwierdził. I napisał: „Niestety nieformalna konwencja rozmowy sprawiła, że opisując historie sprzed 30 lat słownictwem przeniosłem się do czasów liceum. Dla takich słów nie ma i nie powinno być miejsca w przestrzeni publicznej. Wszystkich, którzy poczuli się urażeni przepraszam" – oświadczył Trzaskowski, gdy rozpętała się burza.

Przeprosiny przeprosinami, ale tego co się usłyszało nie da się już „odsłyszeć”. Podejrzewam, że prezydent też po wszystkim pluł sobie w brodę i zadawał pytanie” „I po co ci to było?”

Bo słówko „dupiarz” niestety przylgnie i będzie się ciągnęło za Rafałem Trzaskowskim tak, jak „Spieprzaj dziadu” za Lechem Kaczyńskim.

Izabela Kraj

i

Autor: Sebastian Wielechowski / Super Express Izabela Kraj, Super Express
Sonda
Czy Rafałowi Trzaskowskiemu zaszkodzi wpadka z "dupiarzem"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki