Po co Trzaskowskiemu ta parada?
Rafał Trzaskowski po raz drugi zdecydował się objąć honorowym patronatem warszawską Paradę Równości. W 2019 roku zrobił to po raz pierwszy, jako pierwszy w historii prezydent stolicy. Teraz (po roku przerwy spowodowanym epidemią) patronat powtórzył. - Co to za manifestacja poglądów? Jest wiele ważniejszych wydarzeń w mieście, które prezydent Warszawy powinien firmować! - podniosły się głosy oburzonych, niezadowolonych, krytykujących. Szef klubu radnych PiS w Radzie Warszawy, Cezary Jurkiewicz zrozumieć tego ruchu nie może. No więc zadałam sobie pytanie: „Po co mu to?”. „Po co Trzaskowskiemu patronat nad wydarzeniem organizowanym przez środowiska LGBT?”.Z politycznego wyrachowania i wyrafinowania? Chyba nie. Bardziej z przekonania. Po analizie kolejnych argumentów uznałam, że odpowiedź jest prosta. Prezydentowi Warszawy z ambicjami na Prezydenta RP to się po prostu opłaca. Bo więcej jest z tego patronatu korzyści niż minusów.
Parada Równości nie jest oczywista. Wciąż jest kontrowersyjna (choć z roku na rok coraz mniej) i wciąż nośna. Zatem wciąż budzi zainteresowanie mediów, a prezydent stolicy na platformie z drag queen to wciąż sensacja, więc Trzaskowski otwierając tęczowy marsz również może liczyć na zainteresowanie kamer z prawej i lewej strony. Plus pierwszy.
Parada Równości wpisuje się w krajobraz miasta, jaki bliski jest Trzaskowskiemu – prezydent może wspomnieć o mieście otwartym, tolerancyjnym, „Warszawie dla wszystkich” i akurat w tym kontekście zabrzmi to wiarygodnie. Plus drugi.
Po trzecie każda parada odbywa się po coś, pod jakimś konkretnym hasłem. W tym roku to m.in. „wezwanie do prowadzenia aktywnej polityki antydyskryminacyjnej dotyczącej wszystkich mniejszości, wzmocnienie ochrony prawnej przed mową i przestępstwami z nienawiści, tańszy dostęp do kultury, zapobieganie wykluczeniu komunikacyjnemu i likwidacja barier architektonicznych dla zmarginalizowanych grup.”. To są hasła na tyle uniwersalne, że poprze je większość warszawiaków. Plus trzeci.
Trzaskowski umie politycznie kalkulować. A w kontekście wyborów w 2023 roku lojalność wobec społeczności LGBT może zaprocentować wyższym poparciem dla samego Trzaskowskiego i dla samej partii również skoro jest wiceszefem Platformy Obywatelskiej. Plus czwarty.
Minus w postaci ataku skrajnej prawicy jest przy tym do przełknięcia. Bo przecież konserwatyści i tak Trzaskowskiego atakują i co by nie zrobił, na niego nie zagłosują.
Izabela Kraj