Drogowskazy zostały zdemontowane ponad pół roku temu. Urzędnicy tłumaczyli, że białe tablice z niebieskimi literami były bardzo zniszczone. Dodatkowo stały się nieaktualne - część dróg krajowych zmieniła numery, wybudowano też nowe trasy, które nie były uwzględnione na tablicach z lat 70. Ponadto kierowały ruch tranzytowy przez Śródmieście zamiast dookoła miasta.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Nie będzie wymiany latarń na Stalowej
Od momentu zdjęcia znaków kierowców straszą same szkielety rusztowania. - Nie wiem, którędy mam jechać - przyznaje Rafał Szwemberg (35 l.), ekonomista z Krakowa. - Nie znam nazw stołecznych ulic. Nie mogę też przecież prowadzić samochodu z otwartym planem miasta na kolanach. Urzędnicy powinni wreszcie z powrotem zawiesić te drogowskazy - przyznaje pan Rafał.
Okazuje się, że na nowe tablice poczekamy bardzo długo. - Podczas demontażu starych znaków okazało się, że ramownica, do której przykręca się tablice, jest niebezpieczna - informuje Urszula Nelken (48 l.), rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich. - Zamówiliśmy ekspertyzę tej konstrukcji. Wynika z niej, że ramownica musi zostać rozebrana - podkreśla. Nowe plansze z kierunkami już są gotowe. A w ciągu kilku tygodni stare rusztowanie zostanie rozebrane i w jego miejscu stanie nowe. - Nie mogliśmy przeprowadzić tych prac w ostatnich miesiącach, bo ziemia była zamarznięta i roboty fundamentowe nie miałyby najmniejszego sensu - dodaje.
Nie ma to jak zawiłe tłumaczenia. Szkoda tylko, że przez to muszą cierpieć kierowcy.