Platforma Obywatelska zamierza wkrótce zlecić profesjonalne, wewnętrzne badania popularności i rozpoznawalności kilku partyjnych działaczy, którzy mieliby szansę powalczyć o fotel prezydenta stolicy. Zamierza jak najszybciej zacząć promować związki nowego kandydata z Warszawą. - Gdy ja startowałam po raz pierwszy, Donald Tusk również zlecił takie badania, z których wyszło, że to ja miałam wówczas największe szanse, dlatego PO rekomendowała mnie na kandydatkę - mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz. Teraz takiej weryfikacji zostaną poddani m.in. była premier Ewa Kopacz, która ma ochotę przejąć schedę po partyjnej koleżance, europoseł Rafał Trzaskowski, który prezydentem nie bardzo chciałby zostać, ale w partii jest grono osób, które chętnie by go na tym stanowisku widziało. Wśród potencjalnych kandydatów często wymieniana jest też była radna Warszawy i posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska. W tym kontekście mówi się też o pośle Andrzeju Halickim i byłym ministrze obrony narodowej Tomaszu Siemoniaku. - Jeśli brać pod uwagę kryterium rozpoznawalności nazwiska, to Ewa Kopacz w tej konkurencji wygrywa. Nie sądzę jednak, by Grzegorz Schetyna zgodził się na jej kandydaturę - mówi "Super Expressowi" politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, dr Bartłomiej Biskup. - Takim królikiem z kapelusza i kołem ratunkowym dla Schetyny może tu być Tomasz Siemoniak, który przecież był kiedyś wiceprezydentem Warszawy - ocenia Biskup.
Do tej pory apetyt na schedę po HGW mieli też obecni wiceprezydenci stolicy - Jarosław Jóźwiak i Jacek Wojciechowicz. - Ale po aferze reprywatyzacyjnej szanse tych lokalnych urzędników zdecydowanie zbladły, zwłaszcza Jóźwiaka. Czystsze konto ma pod tym względem Wojciechowicz - uważa politolog.
Zgodnie z planem wybory na prezydenta Warszawy powinny się odbyć w 2018 roku, jednak ze względu na ostatnie kontrowersje wokół zwrotów gruntów w stolicy politycy biorą pod uwagę przedterminowe wybory. Hanna Gronkiewicz-Waltz na razie złożenia rezygnacji z funkcji nie przewiduje. Ratusz zamówił nawet badania, jak ostatnie wydarzenia wpłynęły na wizerunek włodarza miasta. Aż 93 proc. badanych mieszkańców słyszało o problemach z reprywatyzacją. Więcej niż połowa warszawiaków (55 proc.) uznała, że prezydent nie powinna jednak podać się do dymisji. Za dymisją opowiedziało się 30 proc. badanych.