W sobotę chłopczyk, zjeżdżając na sankach, uderzył z potworną siłą głową w ławkę i po blisko godzinnej reanimacji trafił do szpitala dziecięcego. Tam niestety umarł. – Nie spodziewaliśmy się, że w tym miejscu ktoś będzie zjeżdżał na sankach. Ale po sobotnim wypadku zdecydowaliśmy o zlikwidowaniu ławki. We wtorek rano została zdemontowana i wywieziona – mówi rzecznik urzędu dzielnicy Ochota Monika Beuth-Lutyk.
Początkowo urzędnicy planowali przegrodzić stok siatką, żeby uniemożliwić zjeżdżanie ze stromej górki. – Właściwy stok jest bowiem po drugiej stronie. Tu od Włodarzewskiej nikt dotąd nie zjeżdżał, ale w sobotę tam był tłum, więc niektórzy szukali mniej obleganego miejsca – wyjaśnia rzecznik ochockiego urzędu. Z parku zniknął też betonowy kosz na śmieci, tuż pod stromą górką, z której zjeżdżał w sobotę 12-latek. Została tylko latarnia. Tej usunąć się nie da. Ma być zabezpieczona. – To miejsce nadal jest niebezpieczne i nie nadaje się do jazdy na sankach – przestrzegają.