Najpierw msza w intencji przeciwdziałania przemocy, a później marsz ulicami Wawra. Uczniowie szkoły przy ul. Króla Maciusia I, w której doszło w piątek do zabójstwa, postanowili zwrócić uwagę na problem agresji wśród młodzieży. Marsz milczenia przeszedł z kościoła przy ulicy Kościuszkowców pod budynek szkoły. Uczestniczyło w nich kilkaset osób – młodzież i rodzice. Nieśli świeczki, znicze, lampki, kwiaty i transparenty „Stop przemocy”.
Tymczasem władze Warszawy postanowiły sprawdzić, czy dyrekcja szkoły właściwie reagowała na sygnały o konfliktach wśród uczniów. Koledzy zabitego Kuby K. opowiadają, że nawet nauczyciele bali się Emila B. (15-latka, który w piątek zadźgał nożem kolegę w klasie). Chłopiec sprawiał problemy, miał już zatargi z prawem, był agresywny i – jak opowiadają uczniowie - zamieszany w handel narkotykami.
Wiadomo było też, że ma pretensje do Kuby dotyczące pieniędzy. Chłopiec dostawał esemesy z groźbami. Rodzice zabitego chłopca również zgłaszali do dyrekcji problem z Emilem. Jak ustaliliśmy – na policję jednak żadne takie informacje ze szkoły jednak nie dotarły.
– W związku z doniesieniami medialnymi zarządziłam kontrolę w szkole. Istotne jest, w jaki sposób dyrekcja placówki dbała o bezpieczeństwo i reagowała na sygnały od rodziców i uczniów, czy były zgłoszenia na policję. Wiem, że rodzic Emila był częstym gościem w szkole – mówi wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska, odpowiedzialna za sprawy oświaty.
Dyrektor wawerskiej podstawówki Agata Kołodziejczyk nie chciała komentować wczoraj tej sytuacji. Z nauczycielami z tej szkoły spotkał się mazowiecki wicekurator oświaty.
– Dotychczas w odniesieniu do szkoły nie wpływały informacje dotyczące agresji i problemów z narkotykami. Kontrola w kuratora szkole została zaplanowana na początku przyszłego tygodnia – zakomunikował Andrzej Kulmatycki, rzecznik mazowieckiego kuratora oświaty.