Sprawa miała swój początek w sierpniu 2020 roku. Wtedy przed jednym ze sklepów w Al. Jerozolimskich doszło awantury. Pracownik sklepu zaczął dyskutować z siedzącym nieopodal, nieagresywnym mężczyzną. W tę dyskusję wmieszał się przechodzący nieopodal Oleksandr – również obywatel Ukrainy. „Wmieszał się” dość intensywnie, bo pobił swojego rodaka tak, że tamten trafił do szpitala. Mężczyzna zmarł w szpitalu na skutek odniesionych obrażeń. - Wyjaśnieniem sprawy zajęli się funkcjonariusze ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko życiu i zdrowiu. W ustaleniu wizerunku i danych personalnych mężczyzny pomogły wielogodzinne analizy nagrań z kamer monitoringów oraz przesłuchania świadków – relacjonuje podinsp. Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy policji. Po blisko roku udało się wytypować awanturnika o wyjątkowo ciężkiej ręce. Prokuratura rejonowa dla Warszawy Śródmieścia wydała za 36-latkiem list gończy. Był jednak nieuchwytny, aż do teraz. Ścigany Oleksandr wpadł na przejściu granicznym w Dorohusku.
Polecany artykuł:
Próbował uciec z Polski jako pasażer rejsowego autobusu. Policjanci dorwali go w ostatniej chwili, zanim zdążył przekroczyć granicę, zakuli w kajdanki i dowieźli do Warszawy. Jak się okazuje na Ukrainie również Oleksandr miał wcześniej kłopoty z prawem w związku ze śmiertelnym pobiciem. Odsiedział za to pięć lat w więzieniu. Teraz w Warszawie trafił do aresztu na razie na trzy miesiące. - Usłyszał zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym, za co kodeks karny przewiduje do 10 lat pozbawienia wolności – informuje Robert Szumiata.
Podczas przesłuchania w prokuraturze mężczyzna przyznał się do pobicia.
Przeczytaj także niezwykłą historię mężczyzny, który miał w szufladzie własny akt zgonu. Śródmiejska policja dorwała ducha w galerii