Pochód wyruszył o godzinie 11 spod siedziby OPZZ OPZZ przy ul. Mikołaja Kopernika 36/40. Działacze Nowej Lewicy oraz reprezentanci Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych z całej Polski zebrali się i ruszyli ulicami Warszawy.
Na manifestacji z okazji Święta Pracy pojawili się czołowi politycy i działacze lewicowi: Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg czy Paulina Piechna-Więckiewicz. Pochód wyruszył Świętokrzyską, Nowym Światem placem Trzech Krzyży aż pod Kancelarię Premiera. Później przejdzie w stronę placu na Rozdrożu pod pomnik Ignacego Daszyńskiego.
Manifestanci odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego, po czym głos zabrał przewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski. - Wojna, to porażka polityków, ale cenę za nią płaca zwykli ludzie - powiedział do zgromadzonych.
Organizatorzy podkreślili, że tegoroczne Święto Pracy jest wyjątkowe. - Wojna w Ukrainie to tragedia setek tysięcy ludzi, ale też wielkie wyzwania ekonomiczne, które niesie ze sobą ten konflikt. Hasło „Stop wojnie” – od lat nie było tak aktualne, manifestanci 1 maja silnie zaakcentują przekaz, iż agresja zbrojna to zła droga do rozwiązywania konfliktów – napisali organizatorzy marszu.
Policja: manifestacja przebiega spokojnie
Jak podaje stołeczna policja, na manifestacji nie doszło do żadnych incydentów. - Jest spokojnie. Nie mamy informacji o żadnych zajściach - przekazał Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
Polecany artykuł:
Pochody pierwszomajowe dawniej
Pochody pierwszomajowe mają długą historię. W latach 30 XX w. były wielkim świętem klasy robotniczej i okazją do zamanifestowania siły politycznej partii lewicowych. Niejednokrotnie brało w nich udział nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. W okresie PRL przybrały formę wielkiej manifestacji wsparcia dla PZPR i pierwszych sekretarzy.