Do tej wstrząsającej tragedii doszło w ubiegły poniedziałek ok. godziny 11 na parkingu pod stacją narciarską. - Zobaczyłem kątem oka, że cały dach tego pawilonu unosi się i zaczyna lecieć w naszą stronę. Żona mojego znajomego i młodsza córka dostały po plecach całą kopułą. Starsza córka w stanie krytycznym jest w szpitalu (niestety lekarze przegrali walkę o jej życie – red.) – relacjonował w rozmowie z TVP info wstrząśnięty przyjaciel rodziny.
We wtorek rodzina, bliscy i tłumy znajomych ofiar towarzyszyły im w ich ostatniej drodze. Rozpoczęła się ona uroczystą mszą świętą w Kościele pw. Najświętszej Marii Panny, która rozpoczęła się 11. - Ciało nie rozumie tego co się wydarzyło. Ale jesteśmy czymś więcej niż ciałem, jesteśmy dziećmi bożymi (…) One nie zmarły, one odeszły do domu ojca - mówił w swojej poruszającej homilii biskup Marek Solarczyk.
Przy moich córkach jest moja ukochana żona... Ale jak mogłoby być inaczej? Zawsze tak się o nie troszczyła… - słowa ojca i męża zmarłych kobiet poruszyła wszystkich. - Mają piękne suknie, uwierzcie mi... Mimo, że leżą w trumnach… - dodał łamiącym się głosem.
Zobacz także: Pogrzeb ofiar tragedii w Bukowinie Tatrzańskiej pełen łez [ZAPIS RELACJI Z UROCZYSTOŚCI]
Po mszy świętej orszak żałobny wyruszył do Ursusa na cmentarz rzymsko-katolicki parafii świętego Józefa. Tam mama oraz jej dwie ukochane córki spoczęły we wspólnej mogile.