Do obsługi linii "lotniskowej" Szybkiej Kolei Miejskiej miasto kupiło 13 elfów od bydgoskiej Pesy za 300 mln zł. Od czasu uruchomienia tego połączenia w czerwcu 2012r, pociągi wożą powietrze.
"Super Express" zrobił test przejazdu lotniskową SKM-ką. Ruszyliśmy z Okęcia o godz. 14.26. Pociąg, w którym zmieści się 1150 osób, z czego 270 na miejscach siedzących, jechał niemal pusty. Naliczyliśmy około 30 osób.
Przeczytaj: ZTM ostrzega: Mandat za fałszywy bilet!
Dlaczego pasażerowie nie jeżdżą SKM-ką na Okęcie?
Nic dziwnego. Nie dość, że już znalezienie stacji wymaga sporo cierpliwości, to sam pociąg ciągle ma przestoje. Najpierw 5-minutowy postój na stacji Warszawa Zachodnia, a potem kolejne dwie stracone minuty na Ochocie, gdzie trzeba było przepuścić pociąg InterCity.
U celu, czyli na Dworcu Centralnym, SKM była o godz. 14.51, czyli po 25 minutach. O minutę dłużej zajął nam przejazd linią 175, którą jeszcze rok temu miasto chciało wyciąć. Tu pasażerów mimo godzin pozaszczytowych było wielu.
Zobacz: Warszawa wygrała wojnę o śmieci
Dlaczego tak mało osób korzysta z SKM-ki? - Pasażerowie muszą się do niej przyzwyczaić, tak jak było w przypadku metra - mówi Bartosz Milczarczyk (34 l.), rzecznik Ratusza.
Tyle że z podziemnej kolejki kursującej z Bielan na Kabaty korzysta codziennie 500 tysięcy osób. Z SKM i Kolei Mazowieckich na lotnisko... tylko nieco ponad 4 tys., czym chwalił się w ubiegłorocznym raporcie Zarząd Transportu Miejskiego.
- Liczymy, że liczba pasażerów się zwiększy, kiedy zakończy się budowa drugiego terminalu na lotnisku Chopina. Wtedy łatwiej będzie trafić na stację kolejową bez konieczności wychodzenia z budynku - mówi Milczarczyk.
Polub nas na Facebooku