Kierowca clio Andrzej P. (48 l.) zatrzymał się przed przejazdem, by przepuścić pociąg jadący w stronę Warszawy. Ale niestety nie zauważył drugiego, zbliżającego się od strony Warszawy. Nacisnął pedał gazu i wpadł na tory. Wtedy wielki rozpędzony kolos dosłownie go staranował.
- Uderzenie było ogromne. Samochód wielokrotnie koziołkował i wpadł na drugi tor. Kierowcy zabrakło dosłownie pół metra, żeby uciec przed pociągiem - relacjonuje Stanisław Kowalczyk (64 l.), pracujący niedaleko ochroniarz i świadek wydarzenia.
Mężczyzna przeżył wypadek, ale był w stanie ciężkim. Na miejsce musiał przylecieć helikopter Lotniczego Pogotowia, który przetransportował go do Szpitala Bielańskiego. Na szpitalnym oddziale ratunkowym lekarze ratowali poturbowanego mężczyznę. - Do późnego popołudnia pacjent przechodził badania. Jest bardzo obolały, skarży się na urazy wewnętrzne - informuje Grzegorz Michalak, dyrektor szpitalnego oddziału ratunkowego.
Strażacy przez kilka godzin usuwali ślady wypadku i zabezpieczali teren. - W tym czasie ruch pociągów w obu kierunkach został wstrzymany. Pasażerowie byli uwięzieni w wagonach. Podczas wypadku nikt z pasażerów nie ucierpiał. - Nagle zaczęliśmy hamować, walizki pospadały na ziemię. Tylko dlatego zorientowaliśmy się, że coś się stało - mówiła Irena Zmysłowska (62 l.), która wracała z Warszawy do Gdańska.
- Dwie godziny pociągi nie kursowały wcale, potem przez godzinę ruch został puszczony wahadłowo. A dopiero po czterech kursy zaczęły odbywać się normalnie - mówił Jan Telecki, dyrektor warszawskiego oddziału PKP PLK.