"Po strzałach nastała głucha cisza"

Krew tryskała po talerzach z pierogami. Warszawska restauracja miejscem najkrwawszej gangsterskiej rozgrywki lat 90.

2023-03-18 5:40

Makabryczne morderstwo gangsterów, zabójstwo pięciu osób, krwawa jatka. Tę historię można opisywać na wiele sposobów, jednak żaden nie odda w stu procentach tego, co wydarzyło się przy ul. Wolskiej 38. Od tamtych wydarzeń minęły 24 lata. 31 marca 1999 roku w restauracji Gama rozstrzelano pięciu gangsterów.

Warszawa, Wola. Egzekucja gangsterów w restauracji Gama

Pod koniec lat 80., w wyniku przemiany ustrojowej w kraju, powstało wiele grup przestępczych. Pierwszymi z nich były: grupa pruszkowska i ożarowska. To one w połowie lat 90. trzęsły całą Polską, a ich egzekucje i zabójstwa stały się czynami powszechnymi. Najgłośniejszymi masakrami były: strzelanina w motelu George koło Nadarzyna w 1990 roku, morderstwo Wojciecha K. „Kiełbasy” na ulicach Pruszkowa w 1996 roku czy egzekucja w Zakopanem, gdzie zginął Andrzej Kolikowski „Pershing”.

Morderstwo w restauracji Gama na Woli było pierwszą warszawską wojną gangów. To była egzekucja, a sama strzelanina przeszła do historii polskiej przestępczości. Nic dziwnego - pięć zmasakrowanych ciał leżało w wodzie zabarwionej krwią. Krew była wszędzie, nawet w talerzach z pierogami. W restauracji Gama można było bowiem wtedy zjeść smacznie a specjalnością zakładu były pierogi, którymi feralnego dnia zajadali się też gangsterzy. Nie spodziewali się jednak, że za chwilę padną ofiarami przerażającego wyroku i egzekucji.

Początek warszawskiej wojny gangów. Egzekucja w restauracji Gama. Zginęło pięciu gangsterów

Jak opowiadał Rafał Pasztelański, przy stole zasiedli: 38-letni Olgierd W. „Łysy”, 26-letni Mariusz Ł. „Przeszczep”, 34-letni Piotr Ś. oraz 51-letni Marian Klepacki „Klepak” vel „Maniek” oraz 48-letni Ludwik Adamski „Lutek”. Według śledczych, prawdopodobne jest to, że spotkali się wtedy na gangsterskiej naradzie. Mieli ustalić jak i kiedy będą ginąć inni. To oni mieli wydawać wyroki na swoich kolegów po fachu. 

Śledczy nie mogli ustalić agresorów. Poszukiwania trwały miesiącami

Pamiętam bardzo dokładnie ten dzień. Słyszeliśmy strzały i głuchą ciszę, która nastała chwilę po kanonadzie. Kilka minut później na miejscu zaroiło się od radiowozów policyjnych – opowiada nam mieszkaniec bloku, sąsiadującego z ówczesną Gamą.

To była środa. – Do lokalu u zbiegu ul. Wolskiej i Staszica, około godziny 13, wszedł mężczyzna, który omiótł spojrzeniem gości restauracji i wyszedł. Następnie pod Gamę podjechał srebrny polonez, z którego wysiadło trzech ubranych na czarno i zamaskowanych mężczyzn. Byli uzbrojeni w dubeltówkę, karabin maszynowy i pistolet. Weszli do środka restauracji, podeszli do stolika i bez słowa zastrzelili siedzących przy nim mężczyzn – czytamy na stronie Historia i Tradycja polskiej policji. Cudem nikt z osób postronnych nie ucierpiał. Choć pociski wystrzelone z broni pruły powietrze, rozbijały szyby w oknach dziurawiły ściany i kaloryfery, z których szybko zaczęła wyciekać wszędzie woda. Śledczy i technicy opisywali później, że wykonując swoje czynności niemal po kostki brodzili w krwawej brei, która wlewała się nawet do talerzy, na których leżały jeszcze ciepłe pierogi.

Po egzekucji płatni mordercy weszli do srebrnego poloneza, który zaledwie kilka godzin później został znaleziony w lesie w okolicach Falenicy. Był doszczętnie spalony. Nikt nie był w stanie wydobyć z niego żadnych śladów, które mogłyby pomóc w śledztwie, w tym, w ustaleniu morderców.

Jak opowiadali Kamil Baranowski i Daniel Dyk w Opowieściach Mafijnych, śledczym udało się jedynie ustalić, do kogo należało auto. Właścicielem pojazdu był młody student. Chłopak nie wyglądał na kogoś, kto zabija, a tym bardziej, specjalizuje się w gangsterskich porachunkach. Krótko przez egzekucją bossów w Gamie po prostu skradziono mu samochód. Funkcjonariusze byli przekonani, że to nie on stoi za krwawą masakrą. W śledztwie ustalono jedynie, że egzekucja miała być efektem wewnętrznego konfliktu, a nie jak początkowo podejrzewali śledczy – porachunków z postronnymi gangsterami.

Jak miejsce, w którym doszło do mordu, wygląda dzisiaj?

Sprawa morderstwa w Gamie trafiła na wokandę, jednak we wrześniu 2012 roku, po trzynastu latach, śledztwo umorzono. Podejrzewano tylko, że zleceniodawcą egzekucji był Karol S. „Karol” i to na niego podczas spotkania w Gamie miał zapaść wyrok. To miały również wskazywać zdjęcia znalezione przy ofiarach, które przedstawiały wizerunek mężczyzny. Domniemany zleceniodawca w 2013 został skazany na wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. Ale nie za masakrę w Gamie. Nikt za nią nie odpowiedział karnie.

To nie pierwszy raz, kiedy w tej okolicy doszło do takiej tragedii. Niedługo przed egzekucją przy Wolskiej, przy tym samym bloku, zabito dwie osoby. Pierwszą ofiarą był właściciel niefunkcjonującego od wielu lat jubilera, a drugą konwojent, który przewoził złoto z jubilera do sejfu zlokalizowanego w bloku obok. Dobrze, że tamte czasy się już skończyły – opowiada „Super Expressowi” wieloletni mieszkaniec bloku przy ul. Wolskiej.

Po restauracji Gama dziś w tym miejscu została tylko… tabliczka informująca o parkingu dostępnym dla zaopatrzenia restauracji i mieszkańców. W miejscu lokalu, w którym zastrzelono pięciu gangsterów, rok temu otworzyła się nowa knajpa. Jej właściciele nie mają pojęcia, że 24 lata temu to miejsce spłynęło krwią…

Sonda
Czy młodzi ludzie powinni się uczyć strzelać?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki