Zgodnie z ustawą warszawiacy powinni segregować śmieci od lipca ubiegłego roku. Ale ponieważ Ratusz źle przygotował przetarg na ich odbiór, z powodu uzasadnionych protestów trzeba było przesunąć termin. Mija on 31 stycznia. Od 1 lutego tylko mieszkańcy 8 dzielnic - obu Prag, Śródmieścia, Ursynowa, Wilanowa, Wawra, Wesołej i Rembertowa - będą musieli stosować się do nowych zasad segregowania śmieci i wyrzucania ich do odpowiednich pojemników z elektronicznym czipem. Kiedy zatem o środowisko zacznie dbać reszta dzielnic? O tym zdecyduje wojewoda. Ratusz wysłał mu właśnie pismo o przedłużenie funkcjonowania przejściowego systemu, ale nie napisał do kiedy. Urzędnicy sami tego nie wiedzą. - Na decyzję w tej sprawie mamy czas do końca stycznia. Proszę o cierpliwość. Chcielibyśmy oprzeć się na racjonalnych przesłankach, dlatego czekamy na rozstrzygnięcie Krajowej Izby Odwoławczej - mówi nam wojewoda Jacek Kozłowski.
Przeczytaj też: Warszawa. UWAGA! Nadchodzi śmieciowy paraliż!
KIO od kilku miesięcy bada, czy Ratusz prawidłowo wskazał zwycięzców przetargu na firmy, które odbiorą śmieci. Wygrały MPO i Lekaro, ale konkurencja ostro walczy o unieważnienie. Nic dziwnego - do wzięcia są kontrakty na ponad pół miliarda złotych. Warszawski przetarg już zyskał miano najdłuższej rozprawy odwoławczej w historii polskich zamówień publicznych. Ale jest szansa, że po 23 stycznia nastąpi finał.
Jeśli KIO nakaże powtórzenie przetargu, m.in. Targówek, Białołęka, Ursus czy Włochy mogą się nie doczekać śmieciowej rewolucji przez rok albo i dłużej. Jeśli Izba uzna, że należy tylko zmienić zwycięzców, firmy będą w stanie zaopatrzyć domy i bloki w odpowiednie pojemniki w ciągu dwóch miesięcy.