Krowarzywa to pionier roślinnej gastronomii w Polsce. Sieć wystartowała w 2013 roku i przez kolejne lata zdobyła ogromną popularność. Rozrosła się do 22 lokali w 10 miastach. Jej wegańskie burgery podbiły serca klientów, a marka stała się synonimem nowoczesnej, świadomej kuchni. Niestety, to już historia.
– Koszty poszły w górę: produkty, energia, czynsze, pensje. Do tego liczba klientów mocno spadła. W zeszłym roku sprzedaż zmniejszyła się o połowę. Może zainteresowanie kuchnią roślinną zmalało, a może wręcz przeciwnie. W pewnym sensie staliśmy się ofiarą własnego sukcesu – mówi „Pulsowi Biznesu” Krzysztof Bożek, współtwórca i współwłaściciel sieci.
Restauracja przez ostatnie miesiące walczyła o przetrwanie. Próbowano obniżyć koszty, wprowadzono nową strategię marketingową, poszukiwano inwestora. Jednak sytuacja w branży gastronomicznej jest trudna.
– Prowadziliśmy zaawansowane rozmowy z dużą firmą z naszej branży, ale sytuacja w gastronomii jest trudna – tłumaczy Bożek. Dodaje, że obecnie powstaje mniej wegańskich restauracji niż przed pandemią.
To nie oznacza, że marka znika na zawsze. Współtwórcy Krowarzywa wierzą, że jeszcze wrócą. – Kończymy działalność w dotychczasowej formie. W lepszej sytuacji ekonomicznej może wrócimy, a jeśli znajdzie się ktoś, kto chciałby przejąć markę i nadać jej nową formę, jesteśmy otwarci. Wierzymy, że wciąż ma potencjał – podsumowuje Bożek.
Warszawiacy będą musieli pożegnać jedno z najbardziej kultowych miejsc na kulinarnej mapie miasta. Wegańskie burgery nadal można znaleźć w innych lokalach, ale to właśnie Krowarzywa przecierało szlaki. Teraz, niestety, gaśnie kolejna legenda.
− Przed nami ostatnie tygodnie działalności! Z końcem marca zamykamy ostatni lokal - na chmielnej w Warszawie. Wpadnij na pożegnalnego Kebabexa! Mamy nadzieję, że wszystkie będą dostępne do końca, ale nie możemy tego obiecać! − czytamy w ich mediach społecznościowych.