Było pół godziny przed północą we wtorek, gdy w centrum Warszawy rozpoczął się policyjny pościg. A zaczęło zwyczajnie.
- Za hondą civic jechał mężczyzna, który podejrzewał, że kierowca może być pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Jadąc dalej za tym samochodem zadzwonił na 112, a 112 przekazało policjantom, gdzie podejrzane auto się znajduje - wyjaśnił podinsp. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
ZOBACZ TEŻ: Katastrofa budowlana w Warszawie. Zawaliła się część kamienicy na Pradze, runęły trzy piętra
W okolicy ronda de Gaulle'a funkcjonariusze próbowali zatrzymać kierowcę hondy do kontroli, jednak ten nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe. Zaczął uciekać, a policjanci ruszyli za nim w szaleńczy pościć ulicami Śródmieścia.
Kierowca nie dawał za wygraną. Krążył po Śródmieściu, jadąc wielokrotnie wąskimi uliczkami pod prąd i stwarzając zagrożenie. Policjanci oddali strzały ostrzegawcze w niebo, by zmusić kierowcę do zatrzymania się, ale i to nie przyniosło skutku.
NIE PRZEGAP: Furiat grasuje na Białołęce! Pomazał auta i grozi mieszkańcom. "To prezent od waszej Sąsiadki"
Po chwili dalszego pościgu nieposłuszny kierowca trafił jednak w ręce policji. - W pobliżu ulicy Wspólnej zajechaliśmy kierowcy drogę. Policjanci wybiegli z radiowozu i zatrzymali dwie osoby - przekazał podinsp. Szumiata.
Okazało się, że hondą podróżowało dwóch Ukraińców. 24-latek, który siedział za kierownicą oraz jego 20-letni pasażer. Szybko wyszło na jaw, dlaczego tak bardzo bali się spotkania z policjantami. Badanie alkomatem wykazało, że kierowca hondy był pijany! Miał niemal promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani. Jak podkreślił, podinsp. Robert Szumiata, w tej chwili trwają policyjne czynności. 24-letni kierowca hondy został przewieziony do szpitala na pobranie krwi. Badanie ma wykazać stężenie alkoholu w jego organizmie oraz czy nie był pod wpływem narkotyków.