Do makabry na warszawskim Gocławiu doszło w okolicach godziny 10 w środę (3 kwietnia). Na ul. Jugosłowiańskiej pod blokiem zatrzymało się kilka samochodów. Jak twierdzą mieszkańcy, policjanci w kamizelkach kuloodpornych oddali kilka strzałów w kierunku jednej osoby. − Zanim padły strzały, samochody bmw ruszyły spod bloku. Za chwilę padła seria huków, a co to było to nie wiem − piszą w mediach społecznościowych.
Policjanci zatrzymali jedną osobę. "Użyto granatów hukowych"
Tych informacji nie potwierdza jednak podinsp. Iwona Jurkiewicz, rzecznik prasowy komendanta Centralnego Biura Śledczego Policji.
− Obezwładniono jedną osobę. Nie używano broni służbowej, użyto granatów hukowych. Nikomu nic się nie stało. Prowadzone są dalsze czynności w sprawie − powiedziała w rozmowie z „Super Expressem”.
Mieszkańcy są przerażeni. Uważają, że ich okolica nigdy nie była tak niespokojna. − To pokłosie ostatniego zatrzymania obywatela Ukrainy z nożem. Też go tu zatrzymali − komentują.
Wielka akcja antyterrorystów w Pruszkowie, padły strzały
W ostatnim czasie nie tylko na Pradze policjanci prowadzili swoje działania. Pod koniec ubiegłego roku w Pruszkowie doszło do podobnych, dramatycznych scen.
W pobliżu przystanku autobusowego przy ul. Powstańców zatrzymało się kilka radiowozów policji oraz karetka pogotowia. Jak udało nam się ustalić, 33-letni Sebastian najpierw z zimną krwią zamordował mężczyznę, ukrył jego zwłoki w wersalce, a na samym końcu postanowił zwiać policji. Zatrzymano go w Pruszkowie.