W piątek, około godz. 9 doszło do pożaru domu, w Nowych Grocholicach. 64-letni Bogusław wbiegł do budynku, w którym przebywała jego siostra z trójką małych dzieci oraz 95-letni ojciec i krzyknął: – Wynoście się! Będę podpalał dom! Kilka minut później cały budynek wraz z pobliską pracownią komputerową stały w płomieniach. Jak można podpalić dom rodziny?! Dlaczego mężczyzna to zrobił?
Wyrodny syn zniszczył cały majątek rodziny. Została bez dachu nad głową, tylko w tym, w czym kobieta z dziećmi i starcem zdołali wyjść z domu. Reszta spłonęła. Przerażona kobieta zdołała zabrać trójkę dzieci – jeszcze w piżamach, oraz buty i kurtki dla nich. Wygoniła dwa małe psy, chwyciła klatkę z papugą. Udało się wyprowadzić dziadka. I to wszystko. Chwilę później patrzyli z ze zgrozą, jak z okien ich domu bucha ogień i czarny dym...
Dom nie nadaje się do zamieszkania. Będzie trzeba go rozebrać. Taka jest decyzja inspektora nadzoru budowlanego.
Jak ustalili dziennikarze "Super Expressu" to wszystko najprawdopodobniej efekt rodzinnej zemsty. - Ojciec chciał, żeby jego syn został mechanikiem samochodowym. Wybudował mu na posesji garaż, w którym miał otworzyć warsztat i dom, do którego mógł się wprowadzić i w przyszłości założyć tam rodzinę. On jednak, zamiast docenić dobro ojca, wszystko zaprzepaścił a nowy dom doprowadził do ruiny – opowiada nam rodzina Bogusława, podpalacza. Jak słyszymy: - Sprzedał nawet grzejniki, które ojciec zainstalował w domu, by mieć na alkohol!
Spalił dom
Gdy doszło do podziału majątku, 64-latek nie mógł się pogodzić z faktem, że ma się dzielić spadkiem ze swoją siostrą. - Między ojcem a synem dochodziło do ciągłych sprzeczek, 95-latek wyrzucał mu, że nowy dom doprowadził do ruiny i w końcu wyrodny syn został wydziedziczony - słyszymy dramatyczną rodzinną opowieść.
To najprawdopodobniej popchnęło 64-letniego Bogusława do pozbawienia majątku rodziny. Wybrał podpalenie. - W czasie zatrzymania 64-latek był trzeźwy - informuje policja z Pruszkowa.
Mężczyzna usłyszał zarzuty
Jak przekazała w rozmowie z "Super Expressem" Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w sobotę 64-latek przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. - Zatrzymany mężczyzna usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa sprowadzenia pożaru zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów - poinformowała Aleksandra Skrzyniarz. - Prokurator zawnioskował o tymczasowe aresztowanie podejrzanego m.in. z uwagi na istniejącą obawę bezprawnego utrudnienia postępowania i grożącej surowej kary. Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i zastosował tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy - dodała.