Kwarantanna i konieczność ograniczenia spotkań towarzyskich robi swoje. Niektórzy warszawiacy nie wytrzymują napięcia wywoływanego koronawirusem. 40-latek z Woli najprawdopodobniej też się znudził siedzeniem w domu. Teraz będzie miał jednak jeszcze mniej swobody. Gdy wolscy policjanci otrzymali zgłoszenie o pijanym mężczyźnie, który zakłóca porządek, migiem udali się na wskazane miejsce. Tam okazało się, że to dobrze znany im kryminalista. - Mężczyzna już wcześniej miał konflikt z prawem i przebywał w zakładzie karnym - mówi kom. Marta Sulowska.
"Hoss" nic sobie nie robi z koronawirusa. Tak się bawił z rodziną [ZDJĘCIA]
To, że 40-latek się napił to jeszcze nie powód, żeby znów stawiać go przed oblicze Temidy. Tymczasem okazało się, że mężczyzna dzień wcześniej podpalił kontener z makulaturą. Straty z tym związane zostały wycenione na kilkaset złotych. Podpalacz miał pecha, bo jako recydywista został surowo potraktowany. - Mężczyzna był już znany policjantom bowiem kilka tygodni wcześniej był zatrzymany do uszkodzenia mienia, gdzie straty wyniosły kilka tysięcy zł. Wówczas 40-latek usłyszał zarzuty karne do których przyznał się i poddał dobrowolnie karze. Prokurator poparł wniosek policjantów o zastosowanie wobec mężczyzny środka izolacyjnego. Decyzją sądu 40-latek został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Za uszkodzenie mienia może mu grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności - tłumaczy kom. Sulowska.
Policjant po pracy złapał groźnych oprychów! Były posiłki i pościg [WIDEO, GALERIA]