Pogrzeb odbył się w kościele pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w Jabłonnie II pod Lublinem. Parking pod malutkim kościołem zaczął zapełniać się na długo przed początkiem smutnych uroczystości. W ostatniej drodze Mateuszowi towarzyszyły tłumy żałobników - głównie młodych ludzi - znajomych, przyjaciół i kolegów 23-latka. - Mateusz był pełen życia. Inteligentny. Jeśli ktoś nie oceniał książki po okładce, stawał się dla niego najlepszym kolegą. Dawał innym wiele, zastanówmy się co my mu daliśmy - mówił w czasie mszy żałobnej jeden z kolegów zmarłego.
Zobacz koniecznie: Śmierć Mateusza wywołała falę żalu i smutku. "Niech go aniołki wiodą na niebiańskie niwy!" piszą internauci
Kościół nie pomieścił wszystkich żałobników, większość z nich stała na zewnątrz. Wielu z nich zwróciło uwagę na białego gołębia, który w pewnym momencie siadł pod krzyżem umieszczonym nad wejściem do świątyni. - O, Mateusz jest z nami - uśmiechali się przez łzy. Biały ptak siedział tam do końca mszy. Wzruszenia nie krył też ksiądz, który próbował pocieszać żałobników. - Niech dobry Bóg ukoi naszą tęsknotę za naszym bratem Mateuszem - modlił się duchowny prowadzący nabożeństwo. Po nabożeństwie uroczystości przeniosły się na pobliski cmentarz. Skromny grób został zasypany białymi kwiatami. Treść jednego z napisów na wieńcu ściska za serce: Jak trudno żegnać kogoś, kto jeszcze mógł być z nami.
Śmierć Mateusza K. wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami Warszawy, ale całą Polską. Internet zalały komunikaty o jego zaginięciu. Niestety, po wielu dniach poszukiwań, ciało 23-latka znaleziono w zaroślach w pobliżu Mostu Świętokrzyskiego. Nieoficjalnie wiadomo, że przyczyną śmierci Mateusza było utonięcie. 23-latek zostawił żonę Michalinę i półtoraroczną córeczkę Marysię.