Happenerzy zamierzali symbolicznie spakować monument w folię i „odesłać” go Władimirowi Putinowi. Zapakować się jednak nie udało. Gdy uczestnicy akcji rozwijali kolejne metry folii spożywczej, policjanci ją zrywali.
- Dlaczego to robicie? - Mamy takie polecenie – odpowiadali funkcjonariusze. - A w zakłócacie porządek - zwracali uwagę.
Młodzież z PiS poczuła lekkie deja vu. Taką akcję próbowali już przeprowadzić 17 września ubiegłego roku. Wówczas również interweniowała policja. Skończyło się w sądzie. W kwietniu jednak uczestnicy happeningu zostali uniewinnieni. - Działamy w majestacie prawa. Sąd stwierdził, że taki happening jest legalny i nie zakłócaliśmy porządku ani nie zaśmiecaliśmy terenu. Dlatego zamierzaliśmy dziś tę akcję powtórzyć – wyjaśniał Michał Szpądrowski z Forum Młodych PiS. - Wtedy może nie zakłócaliście, ale teraz zakłócacie – usłyszeli od inspektora Grzegorza Małolepszego z Komendy Stołecznej Policji. - W tej sprawie zostanie skierowany wniosek do sądu grodzkiego.
Nie udało się jednak dowiedzieć czym konkretnie ten porządek był zakłócony. Funkcjonariusze prywatnie przyznawali, że nie mogą dopuścić do oklejenia monumentu bo o ich zdaniem będzie naruszenie porządku.
Radny PiS z Wawra Cezary Jurkiewicz w pewnym momencie wpadł na pomysł, ze przywiezie stumetrową biało-czerwona flagę i nią zostanie owinięty pomnik. - Ciekawe, czy policjanci będą rwać i flagę narodową – zastanawiano się. Jednak w obawie, ze mogłoby dojść do bezczeszczenia symbolu narodowego pomysł upadł.
Ostatecznie skończyło się kompromisem. Policjanci stanęli przy pomniku ochraniając go, a pół metra dalej działacze PiS i towarzyszący im radni trzymali resztki folii. - Na razie tylko w ten symboliczny sposób udało nam się spakować pomnik. Władimirze Putinie, przyjedź i odbierz go sobie! - zaapelowali działacze na finał akcji.
Najwyraźniej jednak sprawa znów zakończy się w sadzie. - Policjanci nie rozumieją, że przezroczystą folią w niczym nie naruszylibyśmy pomnika. A po akcji chcieliśmy posprzątać i od początku to deklarowaliśmy. Najwyraźniej jednak warszawska policja woli bronić sowieckich pomników niż dbać o bezpieczeństwo mieszkańców – podsumował Michał Szpądrowski.